niedziela, 12 kwietnia 2015

5/20 20 faktów o Akashim Seijuurou

Tytuł: 20 faktów o Akashim Seijuurou
Fandom: Kuroko no Basuke
Realia: Mangowe
Rozdział: 5/20
Pairing: Akashi Seijuurou x Furihata Kouki
Gatunek: Yaoi, humor, cukier, romans, okruchy życia
Od autorki: Naprawdę, naprawdę umieram. Wczoraj przez jedenaście godzin chodziłam w cosplayu na Dniu Japońskim i wszystko mnie boli. Przepisałam rozdział z zeszytu dosłownie przed chwilą. Dodaję, życząc wam Szczęśliwego dnia Akafuri. Niech będzie wam więcej i więcej tej pary. I niech się kochają.
Ten rozdział z jakiegoś dziwnego powodu ma w sobie więcej cukru niż wszystkie poprzednie, mam więc nadzieję, że nie jest aż tak tragicznie, jak mi się zdaje.
Dedykuję mężowi i Weirdo, bo ma dzisiaj urodziny. Najlepszego :)



Fakt 5: Akashi nie znosi mojego brata.

Od dziecka uwielbiałem śnieg, dlatego kiedy dwudziestego piątego grudnia zobaczyłem go za oknem, nie podejrzewałem, co może się zdarzyć w tak piękny dzień.
Z pozytywnym nastawieniem zjadłem śniadanie, a nawet podkradłem trochę maminych ciastek, unikając rzuconej w moją stronę ściery. Byłem naprawdę zadowolony. Z powodu świąt, śniegu, wolnego dnia taty, nadchodzącej świątecznej kolacji. Tylko jedna rzecz psuła mój entuzjazm - przyjazd brata.
Suzuki studiował w Kioto, dlatego do domu wracał tylko na święta, ferie i w czasie wakacji. Tym razem udało mi się znaleźć prezenty bez większych problemów. Mamie kupiłem szal, o którym tyle ostatnio mówiła, tacie – model czołgu do sklejenia(uwielbiał takie rzeczy), a dla Suzukiego jedną z książek o Sherlocku Holmes'ie.

Ubierałem drzewko, gdy wszedł do domu. Mama powitała go masą całusów i uścisków, tata poklepał po plecach, mówiąc „witaj, synu”. Ja machnąłem tylko do niego ręką i wróciłem do swojego zajęcia. Nie przepadaliśmy za sobą. Może z powodu różnicy wieku, a może dlatego, że Suzuki był zawsze strasznie poważny i zadufany. Odkąd pamiętam, chodził z nosem w książkach. Nie przeszkadzało mi to, miałem brata, który żył w swoim własnym, dorosłym świecie i było mi z tym zupełnie normalnie. Oczywiście dopóki nie poszedłem do gimnazjum. Zacząłem grać w koszykówkę, a moje oceny spadły z bardzo dobrych na zupełnie przeciętne, a chwilami nawet na nieco niższe. Wówczas Suzuki próbował zmusić mnie do częstszej nauki, na każdym kroku wypominając mi moją niższość przy jego geniuszu. Doprowadzało to do ciągłych kłótni między nami i uspokoiło się dopiero, gdy Suzuki wyjechał na studia.- Rozumiesz, mamo? Wczoraj, gdy byłem w bibliotece, jakiś niewychowany gówniarz zaczął podważać mój autorytet – prychnął. Coś czuję, że uścisnąłbym sobie z tym „gówniarzem” rękę.- Ale co się stało?- Dyskutowałem ze znajomymi z wydziału, grając w shogi, gdy podszedł do naszego stolika i stwierdził, że nasza rozgrywka jest okropnie nudna, a nasz tok rozumowania błędny.- Mogłeś mu zwrócić uwagę.- Oczywiście, że zwróciłem. „Nie masz za grosz kultury i wiedzy, by wtrącać się w rozmowę starszych i dojrzalszych od siebie”, tak mu powiedziałem. A on się jeszcze bezczelnie uśmiechnął i odszedł. Gdzie się chowają tacy niewychowani ludzie?Jego oburzenie było tak zabawne, że musiałem zakryć usta ręką, żeby się nie zaśmiać.- Coś cię bawi, Kou? - Spojrzał na mnie przez otwarte drzwi kuchni. - Jak twoje oceny? Wciąż tak samo beznadziejne?Spochmurniałem.- Nie twój interes. - Wziąłem karton po bombkach i poszedłem na górę.Nigdy się nie dogadamy. Kiedy skończę szkołę, będzie mnie gnębił, porównując swoją wspaniałą pracę w kancelarii do mojej podrzędnej posadki w podrzędnej firmie.Sprzątając w swoim pokoju, ciskałem ubraniami z całej siły, wyobrażając sobie, że to głowa mojego wiecznie nadętego brata.
Wczesną kolację zjedliśmy w dość spokojnej atmosferze, mimo że ograniczyłem rozmowy z Suzukim do koniecznego minimum. Od mamy dostałem pod choinkę sweter, od taty piłkę do kosza, a od brata słownik japońsko-angielski... Dlaczego on zawsze mi to robi?
- Przepraszam, mamo - powiedziałem, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Suzuki spojrzał na mnie z oburzeniem, ale mama kazała mi odebrać.
- Halo?
- Witaj, Kouki.
Czmychnąłem do pokoju obok.
- A-Akashi, dobry wieczór. Coś się stało?
- Jak mija ci kolacja świąteczna? - zapytał.
- O, w porządku, właśnie skończyliśmy.
- Zatem, czy masz jakieś plany na resztę wieczoru?
- Niespecjalnie, ale o co chodzi?
W odpowiedzi usłyszałem dzwonek do drzwi i aż podskoczyłem.
- Czy ty...?
- Owszem - odparł i rozłączył się.
Prześcignąłem mamę w drodze do drzwi i otworzyłem je szybko.
Akashi miał na sobie czapkę i szalik, który mu dałem. Od razu zrobiło mi się tak miło.
- Przywitasz się ze mną? - zapytał.
Wpuszczając go do środka, szybko i dyskretnie musnąłem jego policzek.
- A kto to do nas idzie?
- Dobry wieczór - powiedział Akashi do moich rodziców.
- Ty! - Gdy mój brat się zapowietrzył, zrozumiałem, że tym chłopakiem, który go zlekceważył, był mój chłopak.
- Tylko ty mogłeś zaprzyjaźnić się z kimś z takim.
- Słucham? - Akashi spojrzał na niego.
- Z takim niewychowanym, niegrzecznym chłopakiem. Założę się, że jest też delikwentem. Kiedy ostatni raz byłeś w szkole?
- Suzuki!
- Nie czuję potrzeby, by tłumaczyć się z mojej frekwencji przed kimś takim jak ty - odpowiedział bez cienia zdenerwowania.
- Takim, czyli jakim? - oburzył się.
Akashi uśmiechnął się kącikiem ust. Przerażające.
- Dokładnie takim - odparł, oglądając go od stóp do głów.
- Akashi, dlaczego przyszedłeś?
Spojrzał na mnie spokojnie.
- Chciałem cię zabrać na spacer do Kioto, jednakże, jak sam mówiłeś, nie możesz. Zaplanowałem więc spacer tutaj.
- Twój tata nie jest zły? - zapytałem niepewnie.
- Nawet go dziś nie widziałem - odparł sztywno. Z obawy porzuciłem ten temat i spojrzałem na Suzukiego, który dla odmiany wyglądał teraz, jakby go ktoś wylał na niego wiadro z lodem.
- Co się...?
- Akashi? Kou, masz na myśli TYCH Akashich? Jedną z najbardziej wpływowych rodzin w Japonii? - Poczułem się jeszcze mniejszy niż dotąd przy swoim chłopaku.
- Mhm...
- Jak... jak poznałeś kogoś takiego?
- Graliśmy przeciwko sobie w kosza.
- W kosza? - Uśmiechnął się z wyższością, podchodząc bliżej nas. - Jak beznadziejny musisz być, skoro przegrałeś z moim bratem?
Akashi nie dotknął Suzukiego, wykonał ledwie kilka ruchów. O nie. Z głuchym łupnięciem upadł na podłogę i wyglądał na naprawdę zdezorientowanego.
- Opuść głowę - powiedział, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

Szliśmy w stronę obrzeży miasta. Żaden z nas się nie odzywał. Nie wiem, o czym myślał Akashi, ale ja miałem głowę pełną całej tej sytuacji sprzed kilku chwil. Wychodząc, Suzuki został zignorowany, co chyba jeszcze bardziej go oburzyło.
- Nie mogłeś być trochę delikatniejszy?
- Słucham?
- Zapytałem, czy-
- Słyszałem, Kouki. - Zatrzymał się i pogłaskał mnie po włosach, - Na zbyt wiele sobie pozwolił, bym mógł puścić mu to płazem.
- Ale to mój brat...
- Tym bardziej. On cię nie szanuje. Nie mogę się na to zgodzić.
Chwila. Czyli nie chodziło o niego, a o mnie? O to, że Suzuki na mnie patrzy z góry?
Spojrzenie Akashiego było tak intensywne, że aż bolało. Opuściłem głowę.
- Przyzwyczaiłem się - mruknąłem, krzywiąc się.
- Jesteś wart więcej niż dziesięciu takich jak on, Kouki, wierz mi. - Dostrzegłem, że patrzy na mnie. Patrzył przez cały ten czas. Jak mógł powiedzieć mi coś takiego bez choćby cienia skrępowania?
Przez sekundę poczułem się doceniony bardziej niż kiedykolwiek.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał. Potrząsnąłem głową, nawet nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, że to robię.
- Kouki.
Zrobiło mi się tak ciepło, tak... dobrze.
Przytuliłem się do niego, bo nie chciałem, żeby patrzył, jak ryczę ze wzruszenia. Głupek ze mnie.
- Dlaczego jesteś taki spokojny, kiedy mówisz mi takie rzeczy?
- Nie jestem spokojny. - Złapał moją rękę i poprowadził za sobą.
Tego wieczoru dostałem od Akashiego prezent świąteczny. Nie chciałem go przyjąć, choć tak bardzo nalegał, z dwóch powodów: dlatego że ja nie miałem nic dla niego i z powodu prawdopodobnej ceny tego prezentu.
- Nie chcę, byś skręcił sobie kostkę przez źle dobrane buty - powiedział, wciskając mi pudło w ręce. To był jedyny powód, dla którego zgodziłem się je przyjąć - nowe buty do koszykówki z najwyższej półki. Widziałem takie w telewizji u zawodowych graczy. Będę się bał je założyć, żeby ich nie zniszczyć.
- Głupio mi teraz. Ja nic dla ciebie nie mam...
- To mi wystarczy. - Chwycił za mój podbródek i obrócił do siebie. Całowaliśmy się kilka razy, a ja nie przerywałem, chcąc w ten sposób odpokutować brak prezentu dla niego. Mimo to, czułem się... cudownie.

- Jesteś pewien, że chcesz wracać do domu? Jest późno, możesz u mnie przenocować - zaproponowałem, gdy staliśmy już przed moim domem.
Akashi spojrzał na mnie tak, jak jeszcze nie widziałem, by na mnie patrzył.
- Próbujesz mnie uwieść? - Przyciągnął mnie za rękę bliżej siebie i pocałował w policzek, bo odwróciłem głowę.
- N-nic podobnego.
- Wrócę do domu, to nie problem - powiedział. Spojrzałem na niego i pocałowałem. Pierwszy raz, odkąd jesteśmy razem, sam zainicjowałem pocałunek. Akashi był tym chyba zdziwiony równie mocno co ja, bo nie zareagował na to zupełnie. Spaliłem buraka i odwróciłem wzrok.
Tego wieczoru dostałem najpiękniejszy świąteczny prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć. I, bynajmniej, nie były to buty.
- Kocham cię - szepnął mi do ucha, nim odszedł. Nie widziałem całej jego twarzy, ale przez jeden krótki moment miałem wrażenie, że również była czerwona.

12 komentarzy:

  1. *burak* tak sobie pomyślałam, że w końcu dodam cię do zakładek, żeby mieli jakieś AkaFuri na AkaFuri day i dopiero po tym zauważyłam życzenia, dziękuję ci uwuwuw ;//////; No, i niby miałam zaprzestać czytania fanficków, ale temu nie mogę odmówić :D
    Sam pomysł wykorzystania faktu, że Furihata ma brata jest genialny, a imię "Suzuki" idealnie do niego pasuje :D Chociaż straszny z niego gbur, błyskawicznie zapałałam do niego czymś na kształt sympatii głównie przez to zdanie:
    "- Z takim niewychowanym, niegrzecznym chłopakiem. Założę się, że jest też delikwentem. Kiedy ostatni raz byłeś w szkole?
    - Suzuki!"
    Rzadko udaje się wykreować takiego bohatera, który potrafiłby w parę zdań przykuć naszą uwagę. Jestem oburzona, że Suzuki nie zobaczył jak jego braciszek mizdrzy się pod oknem, naprawdę chciałabym go jeszcze kiedyś zobaczyć XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. o szit to takie slodkie xdddd
    Akashi to samaa slodyczz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku to jest takie słodkie że chyba dostanę cukrzycy <3 ~ Garnidelia

    OdpowiedzUsuń
  4. Suzuki tak bardzo przypomina mi moją siostrę. Zgadzam się z Weirdo, po prostu piękny byłby moment, w którym Suzuki przechodzi koło okna i jest cały taki "O Kou migdali się z tym bezczelnym gówniarzem", idzie dalej i nagle się zatrzymuje zdając sobie sprawę z tego co właśnie zobaczył ^-^ Jak Akaś przyszedł w tym zestawię od Furihaty to aż mi się ciepło na serduszku zrobiło :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Doumo ^^"
    Nominowałam Cię do LBA ;_; Zapraszam po szczególiki~
    http://story-yuuki.blogspot.com/2015/04/lba-zamiast-nba.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam ^^
    Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    Szczegóły na moim blogu : http://my-heart-beats-for-u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next ???? Ja chcę dalej !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejnu rozdział? ;u;
    To jest takie super, że czuję niedobór xD chyba z 3 raz już to czytam :D

    Weny,
    Pozdrawiam,
    Mahi~

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie nowy fakt o Akashim???

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy