Tytuł: List w butelce
Fandom: Fairy tail
Realia: Rzeczywiste
Pairing: Gajeel x Levy
Gatunek: Romans, okruchy życia
Rozdział: 5/?
Od autora: Obrazek nie pasuje do rozdziału, ale podobał mi się. Dałam trochę LoLu, bo Joasia chciała.
Guzdrałam się z tym rozdziałem. Przepraszam.
Jeśli ktoś by ją teraz zapytał
jakie relacje łączą ją z Gajeelem, nie wiedziałaby co
odpowiedzieć. Skłaniałaby się ku temu, że jest to przyjaźń,
jednak biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia oraz to jak ją
traktował, nie była pewna. Ale nie miała też pewności, że ich
uczucia względem siebie są w jakikolwiek sposób romantyczne.
Poprawiła pomarańczową opaskę na włosach i odetchnęła głęboko. Z samego rana mama wyrównała jej włosy, więc mogła wyjść do ludzi. Na czole miała dwie szwy, ale zakrywał je tylko niewielki plasterek, więc nie było to wielkim problemem. Jednak rana na policzku była większa i pokrywał ją trochę większy opatrunek, który już zdecydowanie zwracał uwagę. Kiedy poprzedniego wieczoru wróciła do domu, rodzice o nic jej nie pytali, jednak miała pewność, że rozmawiali z lekarzem oraz, że pytali o całe zajście Gajeel'a. Jej z pewnością nie chcieli już męczyć, jednak była pewna, że za jakiś czas zapytają. Będą chcieli poznać jej wersję wydarzeń.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu, w drzwiach oprócz Lokiego stała jeszcze Lucy, czekając na nią. Kiedy tylko ją zobaczyła, pomachała wesoło i uśmiechnęła się szeroko.
- Co tu robisz? - zapytała Levy, wychodząc z domu.
- Tata wyjechał na kilka dni w delegację. Poza tym nocowałam dziś u Lokiego – powiedziała i zarumieniła się soczyście.
- Dobrze, dobrze. Ja o nic nie pytam – odpowiedziała, mijając ich i kierując się na ścieżkę. - Idziecie?
- Oczywiście, że idziemy. - Loki złapał swoją dziewczynę za rękę, jednocześnie całując w policzek i oboje dołączyli do Levy.
Poprawiła pomarańczową opaskę na włosach i odetchnęła głęboko. Z samego rana mama wyrównała jej włosy, więc mogła wyjść do ludzi. Na czole miała dwie szwy, ale zakrywał je tylko niewielki plasterek, więc nie było to wielkim problemem. Jednak rana na policzku była większa i pokrywał ją trochę większy opatrunek, który już zdecydowanie zwracał uwagę. Kiedy poprzedniego wieczoru wróciła do domu, rodzice o nic jej nie pytali, jednak miała pewność, że rozmawiali z lekarzem oraz, że pytali o całe zajście Gajeel'a. Jej z pewnością nie chcieli już męczyć, jednak była pewna, że za jakiś czas zapytają. Będą chcieli poznać jej wersję wydarzeń.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu, w drzwiach oprócz Lokiego stała jeszcze Lucy, czekając na nią. Kiedy tylko ją zobaczyła, pomachała wesoło i uśmiechnęła się szeroko.
- Co tu robisz? - zapytała Levy, wychodząc z domu.
- Tata wyjechał na kilka dni w delegację. Poza tym nocowałam dziś u Lokiego – powiedziała i zarumieniła się soczyście.
- Dobrze, dobrze. Ja o nic nie pytam – odpowiedziała, mijając ich i kierując się na ścieżkę. - Idziecie?
- Oczywiście, że idziemy. - Loki złapał swoją dziewczynę za rękę, jednocześnie całując w policzek i oboje dołączyli do Levy.
Gajeel jak zwykle chodził po szkole
posyłając ludziom spojrzenia pełne nienawiści, a jego świta
kroczyła tuż za nim. W pewnym momencie, który zdarzał się dość
często, minęli się z Natsu i Grayem. Zazwyczaj nie kończyło się
na pełnych odrazy spojrzeniach, grozili sobie nawzajem, a czasem
nawet dochodziło do rękoczynów. Dziś jednak było inaczej.
Chłopcy starali się nie wszczynać bójek, ani nawet wyrzucać
Gajeel'owi i jego paczce czegokolwiek ze względu na Levy, która
najwidoczniej była z nim blisko. Oraz to, że została przez niego w
pewien sposób uratowana. Nie zauważyli nawet kiedy do nich
podbiegła, złapała ich za ręce i pociągnęła za sobą.
- O co chodzi? - zapytał Gray, kiedy w miejscu, gdzie ich zaprowadziła stała reszta paczki.
- Chciałabym prosić was o pomoc.
- Coś się stało? - zmartwiła się Lissana.
- Nie, nie. Wszystko w porządku – zapewniła od razu. - Mam w niedzielę urodziny. Chciałabym, żebyście pomogli mi je przygotować.
- Jasne, że ci pomożemy, prawda ekipo? - zawołał Natsu, występując do przodu.
- Jasne!
Levy aż się wzruszyła widząc, jak wszyscy są chętni jej pomóc.
- Dziękuję wam – powiedziała i uśmiechnęła się z małymi łezkami w oczach.
- O co chodzi? - zapytał Gray, kiedy w miejscu, gdzie ich zaprowadziła stała reszta paczki.
- Chciałabym prosić was o pomoc.
- Coś się stało? - zmartwiła się Lissana.
- Nie, nie. Wszystko w porządku – zapewniła od razu. - Mam w niedzielę urodziny. Chciałabym, żebyście pomogli mi je przygotować.
- Jasne, że ci pomożemy, prawda ekipo? - zawołał Natsu, występując do przodu.
- Jasne!
Levy aż się wzruszyła widząc, jak wszyscy są chętni jej pomóc.
- Dziękuję wam – powiedziała i uśmiechnęła się z małymi łezkami w oczach.
Jedynym problemem było to, że
urodziny miały się odbyć za trzy dni, a nic nie było jeszcze
przygotowane.
- Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych! - krzyknął Natsu, kiedy spotkali się po lekcjach w domu Levy. Stał jedną nogą na krzesełku, a drugą trzymał na biurku. Miał wysoko uniesioną głowę, jakby właśnie szykował się do bitwy. Zeskoczył, lądując tyłkiem na krześle. Złapał jakąś kartkę i zaczął na niej notować, wydając przy tym wszystkim polecenia. Może nie wydawał się taki, ale kiedy chciał coś zrobić porządnie to tak to robił. Szykowanie imprez nie było dla niego problemem, w końcu z jakiegoś powodu znajdował się w szkolnej sekcji zajmującej się szykowaniem dyskotek i innych imprez.
- Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych! - krzyknął Natsu, kiedy spotkali się po lekcjach w domu Levy. Stał jedną nogą na krzesełku, a drugą trzymał na biurku. Miał wysoko uniesioną głowę, jakby właśnie szykował się do bitwy. Zeskoczył, lądując tyłkiem na krześle. Złapał jakąś kartkę i zaczął na niej notować, wydając przy tym wszystkim polecenia. Może nie wydawał się taki, ale kiedy chciał coś zrobić porządnie to tak to robił. Szykowanie imprez nie było dla niego problemem, w końcu z jakiegoś powodu znajdował się w szkolnej sekcji zajmującej się szykowaniem dyskotek i innych imprez.
Levy stała kompletnie oniemiała
zachowaniem wszystkich. Byli tak zgrani, że aż ją to dziwiło. Na
co dzień wydawali się tak różni od siebie. Biorąc za przykład
chociażby Natsu i Gray'a, a teraz? Gray stał przy biurku i razem z
Natsu robili składankę muzyczną na urodziny.
- Levy?
Odwróciła się i spojrzała na stojącą obok niej Lisannę.
- Hm?
- Powinnaś zrobić listę gości i zaproszenia. Pomogę ci z tym, wzięłam ze sobą swojego laptopa, bo jak na razie do twojego komputera się nie dostaniemy – zaśmiała się, wskazując na okupujących go chłopaków.
- Masz rację. W ogrodzie będzie najciszej – powiedziała i obie poszły w tamtą stronę, mijając szykujących rozpiskę jedzenia Lucy i Lokiego. Choć jeśli chciałoby się opisać tę czynność dokładniej to trzeba byłoby dodać, że siedząca na blacie Lucy, co chwilę zabierała Lokiemu z ust Poky... swoimi ustami. Za co chłopak na pocieszenie życzył sobie dostawać buziaka.
Lisanna roześmiała się, kiedy wyszły na taras i usiadła na huśtawce.
- Kto by pomyślał, że będą kiedyś razem.
- A dlaczego mieliby nie być? Pasują do siebie – stwierdziła Levy, zerkając jeszcze na nich przez oszklone drzwi.
- Teraz. Jeszcze jakiś czas temu Loki był strasznym psem na baby. A Lucy już na początku właśnie za to go skreśliła. - Otworzyła laptopa i nacisnęła guzik włączania.
- W takim razie co się stało, że tak bardzo zmieniły się ich relacje?
- Cóż... Mama Lucy była bardzo chora. Miała raka raka i umarła. To było niecałe dwa lata temu w wakacje. Większość z nas było wtedy w rozjazdach, tylko Loki był w mieście. - Wpisała hasło do komputera i kontynuowała. - Lucy nawet wtedy nie pomyślała, żeby się z nim spotkać. Mimo iż już wtedy się przyjaźniliśmy, ona naprawdę za nim nie przepadała. Wieść o śmierci pani Layli szybko się rozeszła, w końcu jej ojciec jest biznesmenem, więc było to do przewidzenia. Kiedy tylko ta wiadomość trafiła do Lokiego, od razu do niej poszedł. Z początku nie chciała go widzieć, ale potem zgodziła się. - Uśmiechnęła się pod nosem. - Wylewała przy nim łzy przez całą noc, ale potem było jej lżej. Opowiedzieli nam o wszystkim, kiedy wróciliśmy. Dopiero parę miesięcy później Loki powiedział jej o swoich uczuciach.
- Nie chciał jej tym obarczać po śmierci mamy?
- Dokładnie – przytaknęła.
Tymczasem w tym samym domu, parę pokoi dalej toczyła się walka o wybranie najlepszych kawałków. A tę walkę toczyli Gray i Natsu z płytami, na które muzyka nie chciała się pomieścić. Na koniec jednak postanowili zapisać wszystko na komputerze Levy, kupić nowe płyty i następnego dnia zgrać całą muzykę.
- Gray, co zrobisz?
- Jutro z rana przyjdę i wszystko...
- Nie o tym mówię – przerwał mu. - Pytam, co zrobisz z tym, co stało się Levy?
Gray'a nagle zainteresowały jego własne skarpetki.
- Gray, do cholery...!
- Wiem o tym!
- W takim razie zrób coś. Chcesz, żeby każda dziewczyna, do której się zbliżysz tak kończyła? - Natsu wstał z miejsca i spojrzał na Gray'a.
- Nie – odpowiedział i spojrzał z uporem na przyjaciela. - Przyprowadzę ją. Dam spokój temu wszystkiemu, dobra?
- No, wreszcie myślisz, jak powinieneś. - Puścił mu oko i zmierzwił włosy. - Grzeczny chłopiec.
Natsu uchylił się przed lecącą w jego kierunku poduszką i wybiegł w pokoju.
- Obcy atakują! - krzyknął, wpadając do kuchni i chowając się za Lokim.
- Jak cię dorwę, to nie będzie czego po tobie zbierać – warknął Gray, wchodząc do kuchni z długopisem w rękach. Sam w sobie ten przedmiot nie był groźny, ale w dłoniach Gray'a mógł być śmiercionośnym narzędziem.
Tak. Wszystko wróciło do normy.
- Levy?
Odwróciła się i spojrzała na stojącą obok niej Lisannę.
- Hm?
- Powinnaś zrobić listę gości i zaproszenia. Pomogę ci z tym, wzięłam ze sobą swojego laptopa, bo jak na razie do twojego komputera się nie dostaniemy – zaśmiała się, wskazując na okupujących go chłopaków.
- Masz rację. W ogrodzie będzie najciszej – powiedziała i obie poszły w tamtą stronę, mijając szykujących rozpiskę jedzenia Lucy i Lokiego. Choć jeśli chciałoby się opisać tę czynność dokładniej to trzeba byłoby dodać, że siedząca na blacie Lucy, co chwilę zabierała Lokiemu z ust Poky... swoimi ustami. Za co chłopak na pocieszenie życzył sobie dostawać buziaka.
Lisanna roześmiała się, kiedy wyszły na taras i usiadła na huśtawce.
- Kto by pomyślał, że będą kiedyś razem.
- A dlaczego mieliby nie być? Pasują do siebie – stwierdziła Levy, zerkając jeszcze na nich przez oszklone drzwi.
- Teraz. Jeszcze jakiś czas temu Loki był strasznym psem na baby. A Lucy już na początku właśnie za to go skreśliła. - Otworzyła laptopa i nacisnęła guzik włączania.
- W takim razie co się stało, że tak bardzo zmieniły się ich relacje?
- Cóż... Mama Lucy była bardzo chora. Miała raka raka i umarła. To było niecałe dwa lata temu w wakacje. Większość z nas było wtedy w rozjazdach, tylko Loki był w mieście. - Wpisała hasło do komputera i kontynuowała. - Lucy nawet wtedy nie pomyślała, żeby się z nim spotkać. Mimo iż już wtedy się przyjaźniliśmy, ona naprawdę za nim nie przepadała. Wieść o śmierci pani Layli szybko się rozeszła, w końcu jej ojciec jest biznesmenem, więc było to do przewidzenia. Kiedy tylko ta wiadomość trafiła do Lokiego, od razu do niej poszedł. Z początku nie chciała go widzieć, ale potem zgodziła się. - Uśmiechnęła się pod nosem. - Wylewała przy nim łzy przez całą noc, ale potem było jej lżej. Opowiedzieli nam o wszystkim, kiedy wróciliśmy. Dopiero parę miesięcy później Loki powiedział jej o swoich uczuciach.
- Nie chciał jej tym obarczać po śmierci mamy?
- Dokładnie – przytaknęła.
Tymczasem w tym samym domu, parę pokoi dalej toczyła się walka o wybranie najlepszych kawałków. A tę walkę toczyli Gray i Natsu z płytami, na które muzyka nie chciała się pomieścić. Na koniec jednak postanowili zapisać wszystko na komputerze Levy, kupić nowe płyty i następnego dnia zgrać całą muzykę.
- Gray, co zrobisz?
- Jutro z rana przyjdę i wszystko...
- Nie o tym mówię – przerwał mu. - Pytam, co zrobisz z tym, co stało się Levy?
Gray'a nagle zainteresowały jego własne skarpetki.
- Gray, do cholery...!
- Wiem o tym!
- W takim razie zrób coś. Chcesz, żeby każda dziewczyna, do której się zbliżysz tak kończyła? - Natsu wstał z miejsca i spojrzał na Gray'a.
- Nie – odpowiedział i spojrzał z uporem na przyjaciela. - Przyprowadzę ją. Dam spokój temu wszystkiemu, dobra?
- No, wreszcie myślisz, jak powinieneś. - Puścił mu oko i zmierzwił włosy. - Grzeczny chłopiec.
Natsu uchylił się przed lecącą w jego kierunku poduszką i wybiegł w pokoju.
- Obcy atakują! - krzyknął, wpadając do kuchni i chowając się za Lokim.
- Jak cię dorwę, to nie będzie czego po tobie zbierać – warknął Gray, wchodząc do kuchni z długopisem w rękach. Sam w sobie ten przedmiot nie był groźny, ale w dłoniach Gray'a mógł być śmiercionośnym narzędziem.
Tak. Wszystko wróciło do normy.
Pojawienie się na imprezie Erzy z
dorosłym mężczyzną było zdziwieniem, Gajeel także wszystkich
zaskoczył. Ostatecznie jednak większość osób padła, kiedy pod
dom podjechał granatowy nissan i wysiadła z niego sama Juvia
Lockser, młoda debiutująca modelka. Niebieskie włosy falami
spływały jej po ramionach na cienkie, białe bolerko. Sukienkę
miała błękitną przed kolano, z cienkimi ramiączkami oraz
delikatnymi, złotymi wzorami na dole. Buty na koturnie dopełniały
całości.
Juvia z uśmiechem podeszła do jubilatki.
- Wszystkiego najlepszego – powiedziała, podając dziewczynie małą torebeczkę. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- T-ty... - zaczęła niezdarnie. - Dziękuję bardzo. - Natsu uprzedził ją, że przyjdzie ktoś znany, ale myślała, że robi sobie z niej żarty.
O wilku mowa, pomyślała, kiedy Natsu stanął obok niej i widząc młodą modelkę wydarł się w stronę kuchni.
- Gray! Twoja dziewczyna przyszła!
- Zamknij się, niedorozwoju. Nie jestem głuchy – powiedział, idąc w ich stronę.
- Ach, wejdź. - Levy zreflektowała się i wpuściła gościa do środka.
Gray podszedł do dziewczyny, pocałował w polik i uśmiechnął się.
- Levy to jest Juvia, moja dziewczyna.
- Miło mi poznać. - Dziewczyna ścisnęła delikatnie dłoń, którą wyciągnęła do niej Levy.
- A tego półgłówka już znasz.
Juvia zaśmiała się.
- Cześć, Natsu.
- Siemanko! - przywitał się i pobiegł w stronę parkietu. - Są już wszyscy?! - krzyknął. - To bawimy się!
Juvia z uśmiechem podeszła do jubilatki.
- Wszystkiego najlepszego – powiedziała, podając dziewczynie małą torebeczkę. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- T-ty... - zaczęła niezdarnie. - Dziękuję bardzo. - Natsu uprzedził ją, że przyjdzie ktoś znany, ale myślała, że robi sobie z niej żarty.
O wilku mowa, pomyślała, kiedy Natsu stanął obok niej i widząc młodą modelkę wydarł się w stronę kuchni.
- Gray! Twoja dziewczyna przyszła!
- Zamknij się, niedorozwoju. Nie jestem głuchy – powiedział, idąc w ich stronę.
- Ach, wejdź. - Levy zreflektowała się i wpuściła gościa do środka.
Gray podszedł do dziewczyny, pocałował w polik i uśmiechnął się.
- Levy to jest Juvia, moja dziewczyna.
- Miło mi poznać. - Dziewczyna ścisnęła delikatnie dłoń, którą wyciągnęła do niej Levy.
- A tego półgłówka już znasz.
Juvia zaśmiała się.
- Cześć, Natsu.
- Siemanko! - przywitał się i pobiegł w stronę parkietu. - Są już wszyscy?! - krzyknął. - To bawimy się!
Głośno grająca muzyka ściągnęła
paru ludzi, których Levy z pewnością nie znała, ale wydawali się
być „cywilizowani”, dlatego pozwoliła im zostać. Około
godziny jedenastej wieczorem postanowiła się przewietrzyć. W domu
było trochę gorąco, więc wyszła do ogrodu, gdzie także znalazło
kilku imprezowiczów. Powolnie przechodząc ogród wzdłuż zauważyła
kogoś znajomego. Uśmiechnęła się do siebie i pobiegła w tamtą
stronę. To, co zobaczyła zdecydowanie nie było tym, co zobaczyć
chciała. Zakryła usta dłonią i uciekła. Tak, to była
zdecydowanie ucieczka. Dopiero w najdalszym krańcu ogrodu padła na
kolana, starając się uspokoić niespokojny oddech i uczucie kłucia
w sercu. Bo przecież nie powinna tego czuć, skoro nic ich nie
łączy. Jednak mimo to, nie mogła się pozbyć widoku Gajeela i tej
dziewczyny całujących się w jej ogrodzie.
Nie mogę uwierzyć ! Nareszcie jest ! Kobieto, nawet nie wiesz jak się doczekać nie mogłam ! Yahoo ! (niestety nie umiem krzyczeć jak Black Star, ale i tak lubię ten tekst xD) Dzięki za LoLu ! Twoje scenki Z loki i Lucy są cudne ! Aż nie mogłam uwierzyć kiedy napisałaś mi, że jakoś tak samo wychodzi :D Genialne ! Lucy u Lokiego ! A ja bym miała masę pytań ^^ Szkoda tylko Levy ! D; Biedna, taka poraniona ! Nie mogłam się nie zaśmiać jak opisałaś co robi w tej chwili Gajeel w szkole ! Przed chwilą była urocza, chodź poraniona Levy, a tu nagle pojawia się chodzące zło xD Levy urodziny ! Nie wiem czemu, ale ucieszyłam się gdy wspomniałaś o Lisannie ^^ Lubię tą postać, a rzadko się gdziekolwiek pojawia D; Natsu zajmuje się organizacją ! Przeżyłam szok xD Tego się nie spodziewałam ! Ta scena z Pocky ! *0* Yyyy! Zatkało nie ! Jakie to urocze ^^ A potem na imprezę nic nie zostanie xD Ale ta ich historia ! *wzruszyła się i przy okazji o mało nie udławiła się gruszką* Kochane ! Wiedziałam, że współpraca Gray i Natsu długo nie potrwa xD Gray naprawdę ma tak interesujące skarpetki, że dla nich przerwał rozmowę O.o Hahah... Kiepski żart -.-" Muszę coś z sobą zrobić bo mam denne poczucie humoru ;/ Gray jest mordercą ! I to w dodatku obcy ! o.O Juvia ! Gajeel ma inną ! o.O *mroczna aura*.... Będzie boleć ! Mam nadzieję, że jakoś się wytłumaczysz z tego ! Wszystko wyszło fajnie ^^ Natsu jedyny nie ma pary xD Ale frajer xD Ale Natsu to Natsu xD Może uda mu się kogoś poderwać ^^ *szczerze wątpi*... Jednak ta końcówka ! Wszyscy zginą w męczarniach ! Jedyne na co mogę ponarzekać to mała ilość Gavi... Ale mi zawsze jest mało więc możemy to zignorować xD Jednak to Gavi ! Jak Gajeel może mieć inną ! Zginie ! Buahhaha !.... Czekam niecierpliwe na ciąg dalszy ^^ Pozdrawiam , silę wenę i mordercze chęci ;p Sorry za taki długi komentarz i dzięki za LoLu ! ;D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie prześwietne. Te zakończenie, aż czekam na drugą część :D Masz bardzo ładny styl pisania, taki swobodny, prawie jak ja ^^ Uwielbiam pairing LokixLucy Więc jak dasz rade to powciskaj ich gdzieś jeszcze :D
OdpowiedzUsuńHej ! Kiedy będę mogła się doczekać ostatniej części Gavi ?
OdpowiedzUsuńHej! Dość późno tu zawitałam :/ Ale bardzo mi się podoba to opowiadanie i czekam z zapartym tchem na kolejną część! I Gajeel ma u mnie w ryj! Uwielbiam Gajeela i Levy ale poważnie, ma ode mnie w ryj... W ten piękny ryj <3 Mam nadzieję, że szybko się ukarze kolejna część
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :3