Tytuł: Remember
Fandom: D. Gray-man
Realia: Mangowe
Pairing: Lavy x Allen
Gatunek: shounen-ai, angst
Od autora: To się nie zdarzyło w mandze. Tekst raczej nie posiada spoilerów.
Wsunąłem dłoń w jasne włosy,
przeczesując je. Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jego
rozkojarzone spojrzenie. To nie tak, że tego chcę, ale tego
potrzebuję.
Prawie się rozpłynąłem, kiedy
wypowiedział moje imię. Taka prosta czynność, a potrafi mnie
doprowadzić do takiego stanu. Zrobiłem kilka kroków do przodu,
zmuszając go, by się ruszył. Upadł miękko na łóżko, a ja
zawisnąłem nad nim, opierając dłonie po obu stronach jego głowy.
Uśmiechnąłem się i pochyliłem, żeby delikatnie musnąć jego
usta.
Zastygł w bezruchu.
- Proszę – szepnąłem. - Tylko raz. Pozwól mi.
Wahał się, patrząc na moją klatkę piersiową. Myślał tak długo, że moje ręce zaczęły powoli odmawiać mi posłuszeństwa, ale odpowiedział.
Przytulił się do mojej szyi i pocałował w policzek. Zagryzłem wargę, kiedy przesuwał się w stronę moich ust, by następnie nieśmiało je pocałować.
Jego usta; jego dłonie; jego przyśpieszony oddech; jego głos cicho szepczący moje imię; jego głos wykrzykujący moje imię; jego zarumienione od gorąca policzki; jego błyszczące oczy.
Zastygł w bezruchu.
- Proszę – szepnąłem. - Tylko raz. Pozwól mi.
Wahał się, patrząc na moją klatkę piersiową. Myślał tak długo, że moje ręce zaczęły powoli odmawiać mi posłuszeństwa, ale odpowiedział.
Przytulił się do mojej szyi i pocałował w policzek. Zagryzłem wargę, kiedy przesuwał się w stronę moich ust, by następnie nieśmiało je pocałować.
Jego usta; jego dłonie; jego przyśpieszony oddech; jego głos cicho szepczący moje imię; jego głos wykrzykujący moje imię; jego zarumienione od gorąca policzki; jego błyszczące oczy.
Wyryłem sobie ten obraz w duszy, w
sercu, w mojej egzystencji.
Nawet teraz, kiedy upadam zraniony,
słyszę jego krzyk. Nie taki, jak wtedy. Pokryty bólem i
przerażeniem. Z trudem otwieram oczy i patrzę na jego twarz.
Płacze. Wyciągam rękę i głaszczę go po policzku. Gwałtownie
podnosi na mnie swoje spojrzenie i obiema rękami łapie za dłoń,
którą go dotykam.
- N-nie możesz... Nie możesz teraz umrzeć. Jest jeszcze tyle rzeczy, które cię w życiu czekają. Mnóstwo misji. - Płacze coraz rzewniej. - Miałeś zostać bookmanem, świat nie poradzi sobie bez ciebie... Ja sobie nie poradzę...
- N-nie możesz... Nie możesz teraz umrzeć. Jest jeszcze tyle rzeczy, które cię w życiu czekają. Mnóstwo misji. - Płacze coraz rzewniej. - Miałeś zostać bookmanem, świat nie poradzi sobie bez ciebie... Ja sobie nie poradzę...
Kładzie głowę na mojej klatce
piersiowej. Wsuwam dłoń w jego włosy.
- Allen – szepczę – k-kocham cię.
- Allen – szepczę – k-kocham cię.
- Lavi – słyszę w odpowiedzi. - Nie
mów tego... Nie mów tego tak, jakbyś się ze mną
żegnał.
Delikatnie się do niego uśmiecham, kiedy podnosi głowę i patrzy na mnie zapłakany.
- Uśmiechnij się, Allen – wychrypuję.
Kręci głową, a jego włosy smyrają moją, trzymaną przez niego dłoń.
- Lavi. - Słyszę jego głos coraz dalej. - Nie zostawiaj mnie!
Krzyk, jęk, łkanie. Wszystko nagle znika i pojawia się z innej perspektywy. Widzę Lenalee próbującą zmusić go, by mnie puścił. Nie. By puścił moje ciało, bo mnie już w nim nie ma. Wyciągam do nich ręce, ale to nic nie daje, są za daleko.
Kolejny rozrywający niebo krzyk bólu dostaje się do moich uszu. Nie chcę tego słyszeć, nie chcę tego widzieć. Nie chcę, żeby cierpiał.
- Zawsze będę przy tobie – szepczę.
Kocham cię, Allen.
Delikatnie się do niego uśmiecham, kiedy podnosi głowę i patrzy na mnie zapłakany.
- Uśmiechnij się, Allen – wychrypuję.
Kręci głową, a jego włosy smyrają moją, trzymaną przez niego dłoń.
- Lavi. - Słyszę jego głos coraz dalej. - Nie zostawiaj mnie!
Krzyk, jęk, łkanie. Wszystko nagle znika i pojawia się z innej perspektywy. Widzę Lenalee próbującą zmusić go, by mnie puścił. Nie. By puścił moje ciało, bo mnie już w nim nie ma. Wyciągam do nich ręce, ale to nic nie daje, są za daleko.
Kolejny rozrywający niebo krzyk bólu dostaje się do moich uszu. Nie chcę tego słyszeć, nie chcę tego widzieć. Nie chcę, żeby cierpiał.
- Zawsze będę przy tobie – szepczę.
Kocham cię, Allen.
Tyyyy... przez ciebie się prawie popłakałam ;-; pewnie gdybym umiała to już bym leżała pod biurkiem i ryczała ;-; ech, no nie wiem co napisać. Nie znam Laviego, ale... ale jak mogłaś go uśmiercić ;-; i to na Allena oczach ;-; to takie brutalne ;-; i-i to chyba tyle, potem, i tak przecież napisze do ciebie na fb ;-; i nie uśmiercaj nikogo więcej ;-; Pa!
OdpowiedzUsuńPiękne. Chociaż akurat nie lubię paringów w tej mandze,bo za bardzo się w oryginalnej wersji wczuwam, bo to moja ulubiona. Ale tutaj było świetnie opisane. Pisz jeszcze więcej ^^
OdpowiedzUsuńBrawo....
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten paring, jest jednym z moich ulubionych. uwielbiam Laviego, a teraz mam łzy w oczach .-.
Piękne, krótkie i na temat.
Laven od zawsze widzę jako przyjaciół i nigdy nie czułam wśród nich miłosnych podtekstów, ale przeszukując Internet pod tagiem "d gray man" łapię się dosłownie wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się narracja. Była płynna i naturalna. W dodatku pasująca do tej bardziej melancholijnej strony Laviego, o której czasami się zapomina. Tekst jest bardzo króciutki, ma może z pół strony? Ale i tak wprowadza w taki... Smutny klimat. Mój biedny, cierpiący Lavi i (jak-zawsze) cierpiący Allen. ;a; Ale co tu się dziwi, że fandom ich rani, skoro sama Hoshino sobie w tym nie żałuje? XDDD Nie podobały mi dialogi. Były dość... Sztuczne, bardzo schematyczne. Ale tego one-shota opublikowałaś w 2013 roku i jestem pewna, że gdybym przeczytała wtedy, kiedy powstał, dałabym 10/10.
Na Twoim blogu zostało mi jeszcze jedno laven do przeczytania i idę dalej. ;a;