czwartek, 2 maja 2013

1/? Ich dwóch


Tytuł: Ich dwóch
Fandom: Kuroko no Basuke
Realia: ---
Pairing: Aomine x Kise
Gatunek: Romans, yaoi, humor (jak coś to się dopisze)
Rozdział: 1/?
Od autora: Jedyne, co wiem o rodzinie Kise to to, że ma dwie siostry i jedna załatwiła mu pracę, dlatego w większości leciałam na żywioł. Mangi nie czytam, więc gdyby były jakieś niedociągnięcia z fabułą, to z góry przepraszam.


Kise kopnięciem otworzył drzwi od swojego pokoju i w taki sam sposób zamknął je za sobą. Niosąc w rękach tackę z chrupkami i napojami, prawie się po drodze przewrócił, teraz jednak ostrożnie odłożył ją na stolik, stojący obok jego łóżka. Przetarł czoło, jak gdyby było mokre od potu. Może mokre nie było, ale przejście przez pół domu, aby niczego nie wywalić, było nie lada wyczynem, zwłaszcza, że wiedział, co zrobiłaby z nim mama, gdyby cokolwiek ubrudził słodkimi napojami.
Odskoczył, kiedy tuż pod jego nogami upadł telefon.
- Nosz, cholera! - krzyknął Aomine, któremu owy przedmiot wyleciał z rąk. Kise schylił się, wziął komórkę do ręki i podał mu. - Szlag mnie zaraz trafi – warknął, rzucając pad od Playstation za siebie, gdzie, na całe szczęście, stało łóżko.
Kise z zastanowieniem usiadł na łóżku za Aomine, który osobiście wolał siedzieć na podłodze i wziął w ręce pad, którego przed chwilą pozbył się jego kolega.

- Musisz tym rzucać?
- No bo, cholera jasna – zapchał usta chrupkami i dokończył dopiero, kiedy pogryzł wszystko i przełknął – przegrywam, choć ona ma o połowę mniej życia. Skacze mi na głowę, jak pierdolnięta – warknął w stronę postaci stojącej w triumfalnego pozie na ekranie. Kise miał ochotę się roześmiać, ale czuł, że jeśli to teraz zrobi, to nie uniknie bliskiego spotkania, z którąś z kończyn Aomine. Prawie siłą wcisnął mu w ręce pada, samemu także go trzymając i włączył powtórną walkę. Aomine w pierwszej chwili strasznie się buntował i nie chciał nawet naciskać przycisków, jednak jęki protestu Kise, ostatecznie go przekonały, bo przecież nie chciał ogłuchnąć jeszcze w liceum. Jednak przy jego pomocy udało udało mu się wreszcie wygrać.
- Jak ty to, do cholery, zrobiłeś? - zapytał, odwracając się w jego stronę i patrząc na niego spojrzeniem, mówiącym „gadaj, albo nie dożyjesz jutra”.
Kise teatralnie odgarnął niewidzialne włosy na plecy i uniósł wysoko głowę.
- Trening czyni mistrza – powiedział gardłowym głosem, ale widząc brew Aomine uniesioną w dość przerażający sposób, chwycił za pad i podsunął mu pod nos. - Klikasz to po kolei i wykonujesz kombo z głową, jest dość czasochłonne, ale jeśli dobrze wejdziesz w czasie, to ci się uda.
Aomine obserwował, jak palce Kise przesuwają się po klawiaturze dżojstika, starając się zapamiętać, jak najwięcej.
- No dobra, to teraz gramy razem! - wykrzyknął Kise, wyciągając z szafki drugiego pada.
- Ty sobie chyba żartujesz – jęknął Aomine, załamując ręce. Teraz to już na pewno nie wygra.
Zawzięcie walczyli o wygraną, która po paru godzinach wynosiła 47 do 21 dla Kise, ale były to tak zacięte pojedynki, że obaj byli już padnięci. Padli na łóżko, śmiejąc się, jak głupi. Parę minut później Kise znów powiedział coś głupiego, przez co mu się oberwało. Tym razem jednak Aomine nie miał zamiaru być litościwy, jak poprzednio. Zacisnął jedną z dłoni na nadgarstkach Kise, przyciskając je do łóżka nad jego głową, a drugą ręką spokojnie manewrował po jego klatce piersiowej, gilgocząc go. Dla Kise to była największa tortura i Aomine dobrze o tym wiedział, dlatego to wykorzystywał. Jak to się stało, że w parę sekund gilgotki przerodziły się w zawzięte pocałunki i błagania o więcej, nie było wiadome nikomu, poza nimi samymi. Ta noc, mimo że tak krótka, wyryła się w pamięciach obu nastolatków, pozostawiając po sobie uczucia różne, ale w pewien sposób do siebie podobne.
Jednak tylko jeden z nich poczuł okropny ból, kiedy dwa dni później tego drugiego już nie było.


TERAZ

Pukanie i nawoływania go po imieniu, obudziły Ryotę, który słodko sobie spał i marzył, żeby na tego, kto go budzi spadły najgorsze kataklizmy. Tym kimś była jego mama, którą za nic miała sobie to, że jest sobota, czy to, że jej syn ma już dwadzieścia lat. Musiała go obudził, a w jakim celu to on się zaraz dowie. Leniwie podniósł się z łóżka, zerkając przy okazji w lustro na swoje nastroszone włosy. Co on robił w nocy w łóżku, że rano tak wyglądały to on nie wiedział. Kiedyś będzie musiał się nagrać.
Otworzył drzwi swojego pokoju, za którymi stała jego mama. Przywitała go uśmiechem i wyciągnęła w jego stronę słoik. Ryota, na początku kompletnie zdezorientowany, spojrzał na mamę, potem ponownie na słoik i tak parę razy, dopóki kobieta nie wytłumaczyła mu jednym słowem, co od niego chce.
- Otwórz – powiedziała.
Ryota zamrugał, wziął w ręce słoik i bez problemu go otworzył, po czym oddał mamie.
- I po to mnie budziłaś?
- Tak – odpowiedziała, uśmiechając się niewinnie.
- Mamoo! - jęknął, wchodząc z powrotem do pokoju i od razu rzucając się na łóżko. - Miałem pracowity tydzień, chciałem odpocząć.
- Tak, tak – powiedziała lekceważąco i zeszła po schodach na dół.
- Za jakie grzechy, co? - zapytał, obracając się na plecy i wpatrując w sufit. - To za tego fana, któremu nie zdążyłem podpisać fanbooka w zeszłym tygodniu, tak? Znajdę go i mu go podpiszę. Nawet sobie z nim zrobię zdjęcie, tylko daj mi się wyspać.
- Do kogo ty mówisz? - zapytał kobiecy głos od strony wejścia do pokoju.
Ryota uniósł głowę i spojrzał w stronę drzwi, gdzie stała wysoka, szczupła szatynka.
- Rozmawiam z Bogiem, nie widać?
- Podobno jesteś ateistą – odpowiedziała.
- Od kiedy to ty czytasz moje wywiady?
- Od kiedy pojawiasz się w prawie każdym czasopiśmie, które kupuje, inaczej bym tego nawet nie tknęła.
- Jesteś okrutna, siostrzyczko – zawył Ryota.
- Lepiej rusz tyłek, zanim ojciec wróci z pracy.
- Tak, tak. Już wstaję. - Naprężył wszystkie mięśnie i podniósł się dość niechętnie z miejsca. Zamknął drzwi, żeby nikt mu nie wszedł do pokoju i założył na siebie jakieś domowe, ale dobrze wyglądające ubrania. Ryota może nie był już początkującym modelem, ale wciąż utrzymywał się w czołówce, więc zdarzało się, że pod jego domem przez całą noc siedzieli paparazzi. Jego mama czasem ich dokarmiała, bo jak to mówiła „biedactwa tu siedzą z powodu mojego syna, więc jestem im coś winna”
Ryota zszedł na dół, bujając się przy tym na boki. Jego mama znała go tak dobrze, że wiedziała, że obudzony o tej godzinie już nie zaśnie, więc przygotowała mu śniadanie. Kochana kobieta, sadystka, ale kochana. Normalnie zapewne guzdrałby się i jadł śniadanie przez godzinę, wlepiając oczy w telewizor, tak mu się nic nie chciało. Przyjeżdżał do domu raz na ruski rok i korzystał, ile było można, teraz jednak wrócił już na stałe. A jako, że przyjechał na stałe to nikt nie zamierzał mu niczego odpuszczać. Szybko zjadł śniadanie, popił herbatą i, kiedy już odstawił do kuchni naczynia, poszedł do salonu. Jego starsza siostra już czekała na niego ze szmatką. Tak, Kise Ryota, model, który zarabia czasem lepiej niż niektóre gwiazdy filmowe, miał sprzątać. Ale jemu to nie przeszkadzało. Nie to, że lubił sprzątać, ale zdecydowanie uwielbiał to, że jego rodzina traktowała go wciąż tak samo. Nie znosił, gdy ludzie usuwali mu się z drogi tylko dlatego, że był znany. Niechętnie złapał za ścierkę i dołączył do siostry w sprzątaniu salonu. Jego druga siostra miała dziś urodziny i mama uparła się na rodzinne przyjęcie. Misami też była modelką, jednak o wiele bardziej rozchwytywaną niż jej brat. W końcu to ona załatwiła mu tę robotę, zabierając go ze sobą na jeden z pokazów, gdzie akurat zabrakło modeli. Tego właśnie ranka miała pokaz, a następnie sesję zdjęciową, więc miała się pojawić dopiero w południe, do którego zostały dobre dwie godziny i jeśli się pośpieszą to zdążą.

Stół był już naszykowany, balony i serpentyny, co prawda nie wisiały w całym domu. W sumie to w ogóle nie wisiały, ale i tak wiadomo było, co to za okazja. Na stole stały ulubione potrawy Misami, a w kuchni ciasto z jej imieniem i życzeniami. Ryota i jego siostra, Kisane, przebrali się już w coś bardziej eleganckiego, ojciec wrócił do domu i także był gotowy, tylko ich mama zajmowała właśnie łazienkę, szykując się. Wyszła parę minut przed tym, jak Misami wróciła do domu, z szerokim uśmiechem, wchodząc do środka. Była średniego wzrostu, szczupłą dziewczyną z kaskadą długich do połowy pleców falowanych, blond włosów, które teraz były spięte w kucyk.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiedy na wejściu usłyszała głośne „wszystkiego najlepszego”.
- Dziękuję wam! - wykrzyknęła. Misami, mimo swoich dwudziestu sześciu lat, często zachowywała się, jak małe dziecko. Przytuliła każdego z osobna, oczywiście najdłużej zatrzymując się na bracie, którego tak długo nie widziała, nim zasiedli do stołu.
Przy stole toczyły się różnego rodzaju rozmowy. Wszystko jednak sprowadzało się do Misami, w końcu to był jej dzień. W którymś momencie dziewczyna gwałtownie się zatrzymała.
- Właśnie, miałam wam coś powiedzieć. W poniedziałek będę miała sesję z młodym aktorem, a ta sesja ma mu pomóc się rozsławić.
- Będzie na tobie żerował? - zapytała Kisane
- No coś ty – zaprzeczyła. - Po prostu mam tu trochę pomóc. Gdyby pojawił się sam, nie zająłby okładki, tak jak podczas sesji ze mną. - Uśmiechnęła się szeroko i włożyła sobie do ust paprykę.
- A co to za aktor? - zapytał ojciec. Jeśli chodziło o mężczyzn, zawsze starał się być ostrożny. W końcu to jego córki.
- Hm... nie pamiętam, jak się nazywał. - Przyłożyła palec do ust i przez dłuższą chwilę się zastanawiała. - Chyba.... jakoś.... Wiem! - wykrzyknęła głośno, przyciągając tym nawet uwagę swojego zamyślonego brata. - Nazywał się Aomine! - powiedziała, a Ryota prawie spadł z krzesła.


3 komentarze:

  1. ''co to za aktor?'' od razu wiedziałam, że to Aomine D: Jezusie, Kise chyba spadnie z tego krzesła, i się nie podniesie T^T jak na początek, to się wkręciłam, i mam nadzieje, że Aomineś pojawi się w następnej części ;-; i niech Kise dostanie zawału na jego widok! xD hm, co tu mówić więcej, chyba już ci wszysko opisałam w prywatnej wiadomości na fb xD tak więc : Aomine plz, weny, i żeby wyszło z tego coś zajebistego wbijającego w fotel! ~Twoja żona Nagato ~>u>~

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie licząc jednego powtórzenia i jakiejś literówki, to tekst całkiem poprawny c:

    Co do fabuły... Wciągnęła mnie, mówiąc krótko, zwięźle i na temat. Sytuacje humorystyczne są takie... proste, niewymuszone i naturalne, a takie zawsze są najlepsze :D Co jeszcze... A! Z niecierpliwością wyczekuję większego udziału Aomine w tym ff! ;P

    Ero

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    natrafiła dopiero na ten blog, musze przyznać, że teksty które tutaj umieszczasz są rewelacyjne, fantastycznie je się czyta, lekko...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy