środa, 18 grudnia 2013

4/? Ich dwóch

Tytuł: Ich dwóch
Fandom: Kuroko no Basuke
Realia: ---
Pairing: Aomine x Kise
Gatunek: Romans, yaoi, humor (jak coś to się dopisze)
Rozdział: 4/?
Od autora: Dłuuuugo mi się to pisało, wiem. Jestem leniem, a jak już napisałam rozdział, to nie miałam czasu przepisać go na komputer. Dopiero teraz znalazłam chwilkę czasu.
Napiszę coś, jak znajdę czas, to chyba najlepsze co mogę powiedzieć, żeby nie skłamać. A teraz rozdział.

Jasne włosy ledwie widać było spod kołdry i sterty poduszek rozrzuconej na łóżku. Wśród tej masy rzeczy można było dostrzec jedynie jasną stopę, która co chwila drgała delikatnie. Chłodne powietrze dostało się do pokoju przez uchylone drzwi wejściowe. Kagami wszedł do sypialni i dłoń wsunął pod nakrycie. Przesunął nią po włosach, które zmierzwił delikatnie w międzyczasie. Odszukał wreszcie czoło i sprawdził temperaturę.
Ciepłe.
Po chwili przyniósł gorącą, malinową herbatę i tabletki, które polecił wciąć chłopakowi, i postawił wszystko na szafce nocnej. Kuroko odsunął poduszki z głowy, a kołdrę z twarzy i klatki piersiowej. Usiadł i patrzyl nieprzytomnie na Kagamiego, przeczesując przy tym swoje potargane włosy.
- Gdzie byłeś, Kagami-kun? - zapytał. Mimo zmęczenia jego głos nie był wcale senny. Wciąż utrzymywał ten sam ton co zazwyczaj.
- W sklepie. Kupiłem jedzenie na kolacje – odparł. Wziął tabletki w rękę i podał mu wraz ze szklanką parującego napoju. - Zrobię spaghetti – dodał.
Kuroko popił tabletki gorącą herbatą, którą wcześniej ostudził odrobinę swoim oddechem.
- O której przyjdzie Kise-kun?
- Mówił, że będzie koło siedemnastej, ale znając go, to się spóźni – stwierdził. Poprawił plecak na ramieniu i jeszcze raz dotknął jego czoła. – Idź spać.
- Nie chcę – mruknął, odtrącając jego rękę.
- Nie denerwuj mnie, gnojku, i idź spać! – Złapał go za ramiona i popchnął do leżenia. – No… już.
Kuroko wbił spojrzenie niebieskich oczu w oczy Kagamiego. Było niesamowicie intensywne, nie często można było zobaczyć u niego taki wzrok.
- Połóż się ze mną, Kagami-kun.
Był w szoku. Naprawdę w wielkim szoku. Otworzył nawet lekko usta ze zdziwienia, a jednak pod naporem jego spojrzenia, spuścił rozbawiony głowę.
- Co ty ze mną robisz? – mruknął do siebie i puścił go.
- Nie wiem, o czym mówisz – powiedział niewinnie, jednak wciąż z tym samym wyrazem twarzy.
Kagami zdjął kurtkę i wskoczył na miejsce obok niego. Wszedł pod kołdrę, gdzie Kuroko od razu się do niego przytulił. Uśmiechnął się delikatnie, obejmując go. On naprawdę był taki tylko przy nim. Straszna przylepa, za którą nikt by go nie wziął.
- Doskonale wiesz – powiedział cicho. Schował twarz w jego włosach i pocałował je delikatnym muśnięciem. – Śpij już.

- Kise, pośpiesz się i chodź wreszcie na salę - upomniał go Midorima, poprawiając okulary swoim zwyczajowym ruchem.
- Idę, idę – zawołał zadowolony. Wbiegł na boisko, gdzie od razu zmienił tempo na wolny trucht i zaczął się przy tym rozciągać.
- Aomine-kun, ty i Kise-kun zbliżyliście się ostatnio, prawda? – zapytał Kuroko. W palcach przewracał piłkę do koszykówki, a jego włosy rozwiewał lekko wiaterek dostający się do środka przez otwarte drzwi.
- Żartujesz sobie, Tetsu? Dlaczego miałbym się przyjaźnić z kimś jego pokroju? No błagam cię – prychnął, przestępując na drugą nogę.
Kise zauważył Aomine i Kuroko stojących przy trybunach. Rozmawiali.
Nie chciał im przeszkadzać. Jedynie zapytać, czy Aomine nie chciałby zagrać z nim jeden na jednego w ramach rozgrzewki albo po treningu. Zdecydowanie nie spodziewał się usłyszeć tego, co usłyszał. Słów ostrzejszych niż brzytwa.
- Kise-kun?
- Ee… To ja… - mruknął, drapiąc się po karku, by ukryć swoje uczucia i skrępowanie tą sytuacją. – Wcale nie chciałem wam przeszkadzać. Nic z tych rzeczy, ja tylko… pójdę już.
Minął ich i szybkim krokiem wyszedł z hali.
Nie wrócił na trening. Miał jednak tyle szczęścia, że tego dnia Akashi nie pojawił się w szkole z powodu jakiegoś konkursu i nie miał z powodu swojej nieobecności teraz nieprzyjemności. A przynajmniej takich związanych z zabójczym spojrzeniem kapitana.
Czuł się żałosny. Był strasznym tchórzem. Uciekał przed odpowiedzialnością, przed swoimi uczuciami, które uderzyły go teraz ze zdwojoną siła. Mocniej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Nie rycz, nie bądź baba. – To zapewne usłyszałby od Aomine, gdyby go teraz widział, ale nigdy wcześniej nie czuł tego typu bólu, dlatego właśnie tak trudno było mu się powstrzymać.
Bolało go serce. Żadna myśl bez j e g o osoby nie chciała dostać się do głowy. A co najgorsze obwiniał o to wszystko siebie. I czuł się naprawdę jedynym winnym.
- Wolałbym już nic nie czuć – mruknął do siebie. Schował głowę między kolanami, gdy, kuląc się, siedział pod drzewem i nawet nie powstrzymywał swoich łez.

Gdyby ktoś spróbował określić teraz relację, która łączy Kuroko i Kagamiego, byłoby to nie lada zadanie. To, co się między nimi dzieje, nie jest ani wielką miłością ani przyjaźnią, jaka łączyła ich w liceum.
Kuroko, będąc prawie pewnym wyjazdu Kagamiego do Ameryki po skończeniu liceum, zaczął bezwiednie panikować. Tuż po ceremonii zakończenia roku, gdy opuścili szkołę już jako jej absolwenci, Kagami zapytał wreszcie Kuroko o jego dziwne zachowanie.
- To nic takiego, Kagami-kun – odpowiedział mu wtedy.
Kagami jednak nie był cierpliwy, a w tamtej chwili do tego bardzo poirytowany. Spojrzał groźnie na Kuroko i złapał go za koszulkę, ciągnąc do siebie.
- Co on we mnie lubi? – mruknął do siebie, kręcąc głową.
Rozłożył na stole talerze i szklanki, kiedy akurat Kuroko wyszedł z sypialni. Był już ubrany, ale jego włosy, jak zwykle zresztą, sprawiały wrażenie, jakby nigdy nie miały kontaktu z grzebieniem.
- O której przyjdzie Kise-kun? – zapytał, wychylając się w stronę kuchni, zaciekawiony kuszącym zapachem.
- To spaghetti – wyjaśnił Kagami. – A Kise pisał niedawno, że jest na stacji i czeka na metro.
- Rozumiem – odpowiedział i wszedł do łazienki. Pora doprowadzić nieogarnięte włosy do stanu względnego porządku.

W jednej ręce trzymając sake, a w drugiej kwiaty, przestąpił próg domu i wręczył bukiet pani domu. Skłonił się lekko, by w następnej kolejności zdjąć buty i już w salonie zostać powitanym przez chłopca, którego nie spodziewał się tak szybko zobaczyć.
- Mikado-kun – powiedział trochę oszołomiony jego obecnością. – Wróciłeś ze szkoły?
- Tak, mamy teraz trochę wolnego, więc przyjechałem – odpowiedział, zwracając wzrok na nowo na ekran PSP. Wznowił krę i kontynuował rozgrywkę. Jasno-brązowe włosy miał spięte u góry w luźną kitkę, a jego brązowe oczy były skupione na grze.
- To dla nas? – zapytała kobieta, nagle pojawiając się obok, a przynajmniej jemu się ta wydawało.
- Tak, proszę – odparł, podając jej alkohol.
- Mąż nieco się spóźni, przedłużyły mu się badania.
- Nie ma problemu… - Uniósł lekko ręce, łagodnie się uśmiechając.
- Mikado, musisz to robić tutaj, przy gościu?
- A, nie, proszę pani. Nie przeszkadza mi to.
- No dobrze – stwierdziła w końcu, choć widać było, że nie jest z tego zadowolona i odeszła do kuchni.
- I jak tam w nowej szkole? – zapytał, siadając obok.
- Aomine-kun…
- Hm? Poza tym mówiłem, abyś mówił mi po imieniu.
- Tak, ale… - Zatrzymał grę i przygryzł wargę, opuszczając ręce na kolana. – Zakochałeś się kiedyś?
To pytanie go zdziwiło. Podciągnął swoje nogi, siadając w siadzie skrzyżnym na kanapie i spojrzał na chłopca, który teraz wlepił w niego spojrzenie.
- Tak, w liceum. Odwzajemniała moje uczucia. Była słodka, niewielka i dobrze mi się z nią gadało, ale wiesz, takie uczucie, bez względu na to jak silne i trwałe się wydaje, nie jest wieczne.
- W takim razie jaki jest sen związków, będąc nastolatkiem?
- Po to, by przeżyć kilka fajnych chwil, parę miłosnych uniesień – powiedział z uśmiechem, lekko mierzwiąc chłopakowi włosy. – Oddałbyś radość z pierwszej przejażdżki rowerem tylko dlatego, że zakończyła się upadkiem?
Mikado pokręcił głową, wbijając wzrok w swoje dłonie, ściskające w tej chwili Playstation.
- Wierz mi, lepiej zaryzykować, niż potem tego żałować – powiedział. Odgarnął chłopcu kosmyk włosów za ucho, przyciągając tym gestem jego spojrzenie. Uśmiechnął się, otrzymując w zamian trochę niepewne spojrzenie.
- Ren… Ja… - Jego wargi drżały, jakby miał się zaraz rozpłakać.
Zerwał się z miejsca i spojrzał w stronę drzwi.
- Witaj, tato – powiedział.
- Moja gwiazd już tu jest – odrzekł mężczyzna. Kiwnął jedynie na syna i odesłał go do jego pokoju.
Ren spojrzał dyskretnie, jak chłopak znika za drzwiami i ciche westchnienie wyrwało mu się z ust.
- Coś nie tak?
- Nie, nie – zapewnił, unosząc lekko dłonie. – Zaczynajmy.

- O czym tak ważnym chciałeś ze mną porozmawiać, Kise-kun?
Kise przełknął cały makaron, który miał w ustach, a napakował go sobie nie mało. Wytarł usta iręce serwetką.
- Eee… Bo Kurokocchi przyjaźni się z Aominecchim!
- W gimnazjum – poprawił go.
- Em… Tak, ale…
- Powiedz wreszcie, o co ci chodzi i nie wkurzaj mnie swoim jąkaniem – mruknął już trochę poirytowany Kagami.
- Kagamicchi – jęknął Kise.
- Sprawdzę co z deserem – dodał po chwili i wstał z podłogi.
Od kiedy przyszedł, Kise zachowywał się dziwnie nerwowo. Mówił o wiele mniej niż zwykle i choć można by zrzucić to na ten czas, gdy się nie widzieli, to nie sądził, żeby aż tak się przez to spinał.
- Kurokocchi – mruknął błagalnie.
- Tak? O co chodzi, Kise-kun?
Kise wyciągnął telefon, włączył coś i podał Kuroko.
- Aomine-kun – mruknął beznamiętnie.
- Właśnie nie! – Kise zareagował niemal natychmiastowo. Usiadł obok niego i przesunął palcem po ekranie, pokazując ciąg dalszy artykułu.- To Aomine Ren! Ren, nie Daiki!
- Tak – przytaknął Kuroko takim samym jak wcześniej tonem. – Aomine Ren-kun, brat Aomine Daikiego-kun – powiedział. Telefon wypadł z ręki Kise, a on sam opadł na stolik. Czyli spełniła się jedna z opcji, które wziął pod uwagę.
Kagami postawił ciasto na stoliku przed nimi.
- A jemu co się stało? – zapytał.
- Dowiedział się, że Aomine-kun ma brata.
Gdyby znajdowali się teraz w amerykańskiej kreskówce, kagamiowa szczęka uderzyłaby w podłogę, jednak jedyne co chłopak zrobił w tej chwili, to upuścił rękawicę kuchenną i zadał głupie pytanie.
- Co?

5 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, o co chodzi? o.O Tzn. wiemy już, że Ren to brat Aomine, tylko skąd on się wziął o.O? Przecież nie mógł się po prostu pojawić od... tak... chociaż pewnie właśnie tak się pojawił xD
    Uwielbiam Kagamiego. Oficjalnie przyznaję, że go uwielbiam <3 Opiekuńczy, gotować umie... zazdroszczę Kuroko :)
    Historia jest trochę pogmatwana. Zastanawia mnie dlaczego Aomine zniknął i jakie ma teraz podejście do Kise. Jak zachowałby się, gdyby go teraz zobaczył? Bo mam różne wersje, mógłby chcieć go odzyskać, albo by go wyśmiał, albo udawał że nic między nimi nie było i są tylko kumplami z gimnazjum... Gdzieś w głowie układam jakąś kontynuację tej historii, ale co mi po tym, jak mogę się zdać tylko i wyłącznie na ciebie i to co siedzi ci w głowie :3
    Tak więc czekam z niecierpliwością, a przy okazji zapraszam także do siebie :) http://wyrwane-kartki-kalendarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i jeszcze muszę dodać, że kocham arta z tej notki <3

      Usuń
    2. dziękuję bardzo za komentarz :) To naprawdę miłe.
      Oczywiście, zdaję sobie sprawę, jak ta historia się poplątana, ale powoli wszystko będzie się wyjaśniać, z notki na notkę.
      Tak czytam ten twój komentarz i... no tak, wszystko zwalcie na Aomine, bo jest zły, zły, zły ;3 Ale czy nikt nie pomyślał, że to Kise mógł być tym złym? Haha!
      Co do Kagamiego, to wiele osób pisało mi, że ma nie swój charakter, ale nie potrafię go w pełni oddać, jeśli chcę go wsadzać z związek. To w sumie nie łatwe, ale bardzo się cieszę, że ci się podoba.
      Z pewnością zajrzę na bloga i jeszcze raz dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej :3 Taiga jest po prostu CUDOWNY <3 I moim zdaniem, jeśli chodzi o postacie z KuroBasu to mamy spore pole do popisu. Z anime/mangi nie wiemy jak się zachowują gdy są zakochani, więc można kombinować :D Także zapraszam również do siebie :D Piszę głównie z Kuroko no Basket :D Dopiero zaczynam, więc mam nadzieję, że nie będziesz za ostra :P http://kuroko-no-yaoi.blogspot.com/
    Także ja lecę czytać twoje pozostałe teksty ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy