Fandom: Tokyo ghoul
Realia: Nie-mangowe, współczesne
Pairing: Shiro!Kaneki Ken x Kuro!Kaneki Ken
Rozdział: 4
Gatunek: Romans, yaoi, humor, dramat
Od autorki:
Trochę trzeba było na ten rozdział poczekać. Wybaczcie, przedłużyło się, ale nie chciałam pisać nic na siłę.
Wykręcił numer do Kanekiego. Musiał z nim porozmawiać i to jak
najszybciej.
- Cześć, Hide.
- Kaneki! Możemy się zobaczyć?
- Ymm... W tej chwili nie bardzo.
Nie musiał pytać, by wiedzieć, że jest z Shiro.
- O której będziesz wolny?
- Koło osiem... dziewiętnastej – odpowiedział.
Ten wpływ. Zbyt duży wpływ Shiro miał na Kanekiego.
- To spotkajmy się o dziewiętnastej w parku. Tam gdzie zawsze.
Hide naprawdę się bał, nie chciał po raz kolejny patrzeć, jak
Kaneki cierpi, zamyka się w sobie i ucieka przed światem. Chciał,
żeby był szczęśliwy, a czuł, że Shiro może mu to szczęście
odebrać.
Kuro siedział na murku i czekał. Na każde kolejne spotkanie z Shiro
coraz mniej się denerwował, a więcej cieszył. W pewnej chwili
złapał się na tym, jak odlicza dni i godziny do ich kolejnego
wspólnego wyjścia.
Uwielbiał spędzać z nim czas, niczego nie musiał się przy nim
obawiać. Jednak ta relacja nie była taka jak z Hide. Z Shiro czuł
się trochę inaczej. Był podekscytowany, miał ciarki na ciele. Jak
mógłby nie mieć? Taka szara myszka spędzająca czas z kimś takim
jak Shiro. Miał wrażenie, że poznaje świat na nowo.
- Znowu się zamyślasz. - Shiro pojawił się jak znikąd, ale tym
razem Kuro był świadom jego obecności.
- Długa kolejka była?
- Trochę. - Wziął od Shiro swojego burgera. Kupił mu go w ramach
przeprosin za ostatnie nieudane spotkanie.
Ostatecznie włosy Kuro zostały tylko trochę podcięte, a fryzura
pozostała niezmieniona. Więcej nie wracali do tamtego dnia, a Kuro
nie wspominał nikomu o tym, co widział.
Shiro usiadł obok niego na murku i zaczął jeść. Przez chwilę
Kuro go obserwował, miał wrażenie, że jego rysy stały się nieco
łagodniejsze od ich pierwszego spotkania, ale odwrócił wzrok, gdy
Shiro złapał jego spojrzenie.
Poszli do kina, tak jak wcześniej zamierzali. Film nie był zbyt
ambitny, dlatego Shiro już w połowie zaczął z nudów rzucać
popcornem w ludzi, którzy chcieli ich uciszyć. A raczej
jego, bo Kuro zachowywał się dość cicho.
Po telefonie Hide Kuro zaczął się martwić, czy czasem trochę nie
zaniedbuje go, wciąż wychodząc gdzieś z Shiro. Jednakże wbrew
temu, co myślał, dał się przekonać i odwlekł jeszcze bardziej
ich spotkanie.
Westchnął cicho, a Shiro spojrzał na niego pytająco.
- Co jest?
- Nic takiego – mruknął wymijająco.
- Ehe, i dlatego tak wzdychasz?
- Tak
Shiro dmuchnął mu dymem papierosowym w twarz, aż ten się
skrzywił.
- Gówno prawda. Widzę, że coś się dzieje, ale jak nie chcesz, to
nie mów. - Przyspieszył i zgasił papierosa w popielniczce na
koszu.
Kuro podszedł do niego i zwiesił głowę.
- Trochę się martwię, że zaniedbuję Hide. Kiedy dzwonił, miał
taki głos, jakby coś się stało. Może on ma jakiś problem, a ja
poświęcam mu tak mało uwagi.
Shiro wywrócił oczami.
- Przesadzasz.
Chwytając za podbródek, uniósł lekko jego głowę i na niego
spojrzał.
- Kuro, z tego, co mi się wydaje, to Hide po prostu by ci
powiedział. Nie jesteś od niego zależny, masz prawo mieć innych
znajomych.
Kuro nie wyglądał na przekonanego. Zacisnął wargi w zamyśleniu,
znów opuszczając głowę, gdy Shiro zabrał rękę.
- Za moment się zobaczycie, to z nim porozmawiasz. Przestań się
tym martwić. - Zmierzwił mu włosy i pochylił się, by spojrzeć w
jego oczy. - Co, Kuro?
Kiwnął lekko głową i odwzajemnił spojrzenie.
- Dzięki – mruknął, delikatnie się uśmiechając.
Nagle telefon Kuro zadzwonił i schylając się do kieszeni po niego,
zderzył się z czołem z Shiro.
- Ałć. - Złapał się za czoło i spojrzał na ekran. - O, to on.
Halo, Hide?
Nie był zupełnie przygotowany na to, co się miało w tej chwili
stać. Z każdym kolejnym słowem usłyszanym ze słuchawki komórki
Kuro zaczynał zamierać. Stawał się coraz bardziej przerażony.
Nie zauważył momentu, w którym oczy zaszly mu łzami i nie
dostrzegłby też tego, jak bardzo się trzęsie, gdyby Shiro nie
położył mu ręki na ramieniu.
- Tak, tak. Hideyoshi Nagachika... Dobrze... tak. Dobra...noc.
Widok tak roztrzęsionego Kuro i Shiro trochę wstrząsnął. Nie
miał pojęcia, dlaczego jest tak przerażony. Łzy płynęły mu po
policzkach i nie wyglądał, jakby nad tym panował.
- Co się stało? Kuro, powiedz coś. - Potrząsnął nim, bo przez
chwilę nie okazywał oznak życia. Musiało się stać coś naprawdę
złego.
- Dzwonił... ze szpitala – powiedział jak w amoku. Jakby jego
własne słowa dotarły do niego dopiero po chwili. I tak było.
Nagle jego oczy zaczęły drgać od kolejnych łez.
- Hide... miał wypadek. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów,
dlatego zadzwonili do mnie, bo... byłem ostatnią osobą, do której
dzwonił.
Zakrył twarz dłońmi. Chciał mimo wszystko ukryć swoje łzy przed
Shiro. Był tak przerażony, że nie mógł normalnie myśleć. Nie
był w stanie. Jego życie zaczęło się walić.
Hide. Hide. Hide. Hide.
To się nie dzieje naprawdę.... Jeśli on... jeśli umrze... jeśli
to coś naprawdę poważnego. Nie chciał o tym nawet myśleć,
naprawdę nie chciał, ale jego umysł zalała fala czarnych
scenariuszy. Widział zbyt wiele trupów przed oczami w tamtej
chwili.
Miał ochotę upaść na kolana i zawyć. I zrobiłby to, gdyby nie
Shiro. Niespodziewanie chwycił jego nadgarstek i pociągnął go za
sobą, czego Kuro zupełnie nie mógł zrozumieć. Co on robi?
- Co ty...?
Jego największą wadą było to, że zawsze zbyt wiele myślał
zamiast działać
- Jak to co? Jeśli Nagachika jest w szpitalu, to trzeba tam jechać
i dowiedzieć się, co się stało.
Droga autobusami do szpitala była zbyt długa i zbyt stresująca dla
roztrzęsionego Kuro. Był w takim stanie, że utrzymanie się na
własnych nogach było dla niego problemem. Mimo to niektóre
staruszki i tak były oburzone, że zajmuje miejsce siedzące,
zamiast odstąpić je im. W zamian za kąśliwe uwagi zostały
pożegnane środkowym palcem Shiro, gdy wychodzili z autobusu przed
szpitalem.
Ku rozpaczy Kuro, na pytanie o stan zdrowia Hide usłyszeli:
- Przykro mi, ale mogę udzielać informacji o stanie zdrowia
pacjenta tylko rodzinie.
Shiro miał wrażenie, że Kuro szybko się nie uspokoi, a nawet za
chwilę rozpadnie na kawałki. Wciąż dygotał i nie mógł przestać
płakać. Obserwował to ze zdumieniem. Jak silna musiała być
relacja między tą dwójką, co musiało ich łączyć, że w jednej
chwili Kuro stawał się... tak przerażony.
- Czekaj! - zawołał Shiro i dogonił lekarza. - To znaczy... panie
doktorze. Widzi pan, w jakim on jest stanie. Nie może pan powiedzieć
nam niczego?
Mężczyzna spojrzał na Kuro, któremu nogi odmówiły już
posłuszeństwa, dlatego usiadł, rwąc sobie włosy z głowy ze
zdenerwowania.
Westchnął cicho.
- Dobrze. Stan chłopaka jest stabilny, a jego życiu nic nie
zagraża. Przykro mi, ale nic więcej nie mogę powiedzieć. Żegnam.
Gdy się oddalał, Shiro jeszcze chwile na niego patrzył.
- Słyszałeś, co powiedział? - Usiadł koło niego i pochylił
się. - Nic nie zagraża jego życiu. Jest cały.
Oczy Kuro na jedną chwilę rozjaśniły się i ponownie zaszły
łzami. Wówczas zrobił coś, co zupełnie zaskoczyło Shiro.
Przytulił się do niego i zaczął płakać. To musiały być łzy
ulgi, ale i tak zmoczyły mu koszulkę.
Po chwili Shiro też go przytulił. Objął wciąż drżące ramiona
i z radością czuł, jak ciało w jego rękach powoli się uspokaja.
Nie był świadom tego, jak bardzo ta sytuacja go wycieńczyła,
dopóki wracając autobusem nie poczuł, jak oczy same mu się
zamykają. Oparł się o ramię Shiro i nawet nie zauważył, kiedy
zasnął. Nie myślał nawet o tym, że może to być dla niego
krępujące albo kłopotliwe. Był zbyt zmęczony, żeby myśleć o
czymkolwiek.
Kiedy Shiro zorientował się, że Kuro odpłynął, przyjrzał się
jego śpiącej twarzy. Na policzkach wciąż miał ślady łez, a
jego brwi poruszały się niespokojnie, jakby śnił mu się koszmar.
Poklepał go lekko po policzku, by upewnić się, czy na pewno śpi.
Spał.
Złapał kosmyk jego włosów między palce, po chwili kciukiem
dotknął też jego dolnej wargi. Był przerażony tym, co
podpowiadał mu umysł. Zamiast go przelecieć, pragnął przytulić
go mocno i zatrzymać tylko dla siebie; chronić, by nie musieć
więcej oglądać jego łez.
Pochylił się i pocałował policzek Kuro. Zrobił to na tyle
delikatnie, żeby się przypadkiem nie obudził, mimo że w sumie
zbliżali się do przystanku, na którym Kuro powinien wysiąść.
Nie chciał go budzić. Kuro też nie wyglądał, jakby miał ochotę
wstać, poza tym nie widziało mu się zostawiać go teraz samego.
Mimo że ciągle zsuwał mu się z ramion, doniósł go na plecach do
swojego mieszkania. Z trudem otworzył drzwi i położył Kuro na
kanapie. Chłopak niemal od razu skulił się w kłębek. Shiro
przykrył go kocem, podłożył pod głowę poduszkę i poszedł do
kuchni połączonej z salonem, żeby zrobić sobie mleko z miodem. Od
jakiegoś czasu miał problemy ze snem, a to choć trochę mu
pomagało.
Usiadł przy Kuro i wzrokiem bezwiednie podążył do jego skóry.
Dłonie wciąż lekko mu się trzęsły. Chwycił jedną z nich, nim
zdążył się zawahać.
- Idiota – nazwał samego siebie i wstał. Wypił do końca swoje
mleko i raz jeszcze spojrzał na Kuro. Spod koszulki wysunął mu się
naszyjnik. Zmrużył lekko oczy.
- To teraz jesteśmy kwita, szczeniaku.
Odwrócił wzrok i poszedł do siebie. Nie mógł na niego patrzeć
zbyt długo, bo wypalało to niebezpieczne uczucie w jego wnętrzu.
Nie chciał tego czuć. To było jak łańcuchy którę go oplatają
i więzią. Shiro był manipulatorem i nie chciał, by teraz to nim
manipulowano, a Kuro zdecydowanie potrafiłby to zrobić.
Bał się.
Był przerażony.
Nie miał pojęcia, jak udało mu się zasnąć, ale było mu to
zdecydowanie potrzebne i był wdzięczny za sen. Względny spokój
dawała mu świadomość, że Hide będzie żył, mimo że nic więcej
nie wiedział.
Otworzył oczy i po chwili zdał sobie sprawę, że nie rozpoznaje
pomieszczenia, w którym jest. Co to za miejsce?
Usiadł i rozejrzał się.
Wszystko było mu zupełnie nieznane z wyjątkiem jednej rzeczy.
Skórzana kurtka Shiro wisiała na krześle. Po chwili dostrzegł
obok niej jeszcze jego plecak.
Podniósł się chwiejnie z kanapy, podpierając o nią dla
zachowania równowagi.
Gdzie w takim razie jest Shiro?
Rozglądał się po mieszkaniu. Było urządzone bardzo... prosto. I
trochę bezosobowo. Nie było żadnych zdjęć, nie widział też
rzeczy, które należałyby do kogoś innego niż Shiro. Chociaż w
sumie większość z tego, co tu widział, to zwykłe funkcjonalne
rzeczy jak w każdym domu, typu ekspres do kawy, telewizor czy jakieś
naczynia. Półki były raczej puste, mało było jakichkolwiek
prywatnych rzeczy.
Odnalazł toaletę, w której doprowadził się do porządku i trochę
odświeżył. Gdy z niej wyszedł, kuchnia nie była już pusta.
Shiro w samych spodniach stał przy ekspresie i robił sobie kawę.
Był szczupły i proporcjonalnie do tego umięśniony – jak na
sportowca przystało, ale nie to przyciągnęło jego uwagę.
Ciemnoczerwona skolopendra rozciągająca się z lewej strony jego
pleców. Kuro tak się w nią zapatrzył, że przewrócił stojący
przed nim stołem, robiąc przy tym hałas, który zwrócił uwagę
Shiro.
Odwrócił się do niego z tym swoim kpiącym uśmiechem.
- Fajnie, że wyszedłeś – powiedział, stawiając taboret z
powrotem na nogach.
- Kawy?
- A masz mleko?
- Coś się znajdzie.
Kuro przysiadł na nieszczęsnym taborecie, który przewrócił i
obserwował, jak Shiro krząta się po kuchni.
- Dziękuję ci – wypalił nagle, aż spojrzał na niego zdziwiony.
- Dziękuję, że mi pomogłeś i zająłeś się mną. Sam pewnie
niczego bym nie zrobił.
Shiro wlepił w niego zszokowane spojrzenie, gdy to mówił.
Nie. Nie. Nie.
Nie, kurwa.
NIE.
To nie miało tak być.
To miała być spłata długu za tamten cholerny naszyjnik. Na tym
świecie przecież nie ma nic za darmo. Nie ma.
- Przestań...
- Nie, naprawdę jestem wdzięczny. Wtedy gdy zadzwonili do mnie ze
szpitala, przez moment miałem wrażenie, że upadnę tam, na środku
chodnika i zacznę płakać. Zostanę tam i nic nie zrobię. -
Spojrzał na Shiro, a w jego oczach obok smutku była jeszcze
wdzięczność. - Gdybyś mnie wtedy nie zabrał do szpitala, tak
pewnie by się stało. Bardzo ci dziękuję.
Wstał i głęboko się ukłonił.
Shiro stał za to naprzeciwko niego, oniemiały, wpatrując się w
ten widok. To było nienormalne. Ktoś szczerze mu dziękował, bo
komuś szczerze pomógł.
Nie poznawał samego sobie. Co się z nim działo?
Każda niedziela Shiro wyglądała podobnie do poprzedniej. Z kacem
wstawał z łóżka, robiąc sobie najmocniejszą kawę, jaką tylko
był w stanie wtedy wypić i paląc fajkę siadał na balkonie. Nie
przeszkadzał mu chłód porannego powietrza, mimo że zazwyczaj
miewa na sobie tylko dresowe spodnie.
Powoli zaczynało go wkurwiać to, co działo się w jego głowie. Był
cierpliwy, naprawdę był, ale ta cierpliwość zaczynała się już
wyczerpywać. Pragnął go bardziej niż chciał, bardziej niż by
się w ogóle spodziewał, że będzie.
Jednak... z jakiegoś nieznanego sobie powodu nie mógł postąpić
tak jak zwykle. Kuro wydawał mu się chwilami tak kruchy. Miał
wrażenie, że od jego dotyku mógłby rozpaść się na kawałki, a
mimo to nie mógł przestać myśleć o tym, jak mogą smakować jego
usta, jak miękkie w dotyku są jego włosy oraz jak ciepła jest
jego skóra.
Czuł się jak zaraza, która z dnia na dzień niszczyłaby tego
niewinnego dzieciaka.
Kuro żył w swoim własnym świecie i miał w nim swój bezpieczny
azyl. Ukrywał się tam, a Shiro nie chciał tego niszczyć. Z
drugiej jednak strony chciał go tak bardzo... i wiedział, że się
nie powstrzyma. Prędzej czy później przekroczy tę granicę...
...ale w końcu był taki. Bawił się i nikt inny nigdy się nie
liczył. Szybko tracił zainteresowanie. Jednak nie tym razem. Ten
niewinny chłopak mógłby się wydać idealną ofiarą, tymczasem
powoli zniewalał Shiro, a Shiro zaczynał się bać. Obawiał się,
że jeśli Kuro dowie się o nim więcej, już nie będzie chciał
mieć z nim do czynienia.
- Kurwa mać! - Kubek z resztką kawy uderzył w podłogę i rozpadł
się na kawałki, a syf w głowie Shiro stał się jeszcze bardziej
nie do zniesienia.
Ekspres do kasy... no nieźle xD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOsooom~❤💜
OdpowiedzUsuńPrzegladalam aska i widzę... O, nowy rozdział. Od razu wzielam się do czytania.
OdpowiedzUsuńMam źle skojarzenia, kiedy ktoś ma wypadek w opowiadaniach. Skrzywilam się, ale czytalam dalej i chyba po raz pierwszy jakikolwiek wypadek mi podpasowal.
To było superowe i niecierpliwie czekam na kolejny rozdzial !
Bałam się, że zabijesz Hide ヽ(゚Д゚)ノ, ale chyba nie jesteś takim potworem
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc dopiero teraz przeczytałam wszystkie części, bo bałam się, że to będzie seflcest jak AoAo, czy AkaAka
Jestem z Team Shiro (ღ˘⌣˘ღ) mimo, że w animu byłam zdecydowanie Team Kuro
Pamiętasz opowiadanie "Prawda" z SasoDei?
Naprawdę mi się podoba te opowiadanie przestraszylam się kiedy hide miał wypadek czekam z niecierpliwością ~Megu
OdpowiedzUsuń