Fandom: Tokyo ghoul :re
Realia: Mangowe
Pairing: Kanae von Rosewald x Mutsuki Tooru
Gatunek: Romans, hetero
Od autorki: Ja nie wiem, jak ten pairing powstał, jak doszło do tego, że to opowiadanie zostało napisane, ale jest. Przeczytajcie, mimo że wydaje się to dziwne. Nie rozdrabniając się - zapraszam do czytania.
Relacja, która łączyła tę dwójkę, była niezwykła, bo z
pewnością do normalnych nie należała. Kanae jest ghoulem, silnym
ghoulem należącym do dużej, wpływowej rodziny. Nienawidzi
wszystkich ludzi, mogłoby się zdawać.
Tymczasem Mutsuki jest człowiekiem, wszczepiono jej narządy ghoula,
ale nadal nim pozostaje. Do tego jest jeszcze inspektorem do spraw
ghouli. Mieszanka wybuchowa. Powinni się nienawidzić. Było jednak
zupełnie inaczej.
Ze swoim środkowoeuropejskim temperamentem Kanae był niesamowitym
kochankiem, o czym Mutsuki zdążyła się już przekonać. Gdy
połączy się to z pragnieniem ludzkiego ciała ghoula, Kanae mógłby
nie wychodzić z łóżka przez długie godziny, ale Mutsuki nie była
tak wytrzymała.
Gdy nie miała już sił i układała się w pościeli, przykrywając
swoje ciało, Kanae obserwował ruchy jej klatki piersiowej, która
poruszała się nierównomiernie; krople potu płynące po jej szyi i
wciąż lekko drżące dłonie. Kładł się na boku i nie mógł
powstrzymać chęci, by objąć ją w talii, by poczuć znów jej
ciepło.
Przysunął się, sunąc czubkiem nosa od jej ramienia do policzka.
- Moja różo - szepnął, całując skroń nad jej prawym okiem.
Przyzwyczaił się już do wciąż aktywnego kakugana, który z
czasem kręcił go jeszcze bardziej, gdy myślał o tym, jaki unikat
trzyma w dłoniach.
Mutsuki wplotła dłoń w jego włosy i odgarnęła na bok te, które
przykleiły mu się do czoła.
Słońce za oknem zaczynało wstawać. Wkrótce Mutsuki będzie
musiała wracać, wciąż jednak miała te kilka godzin, które
chciała wykorzystać, mimo braku sił.
Pocałowała go, co zostało od razu odwzajemnione. Aż przeszły ją
ciarki, gdy poczuła dłonie na swojej nagiej skórze. Wkradły się
niżej, niż myślała, że to zrobią i złapała jedną z nich,
kładąc ją z powrotem na swoim brzuchu. Kanae zrozumiał i nie
posuwał się dalej, mimo że wciąż było mu mało. Zamiast tego
całował jej szczękę, dekolt i piersi. Mutsuki cicho wzdychała,
obejmując go i odchylając głowę w tył.
Kanae chwycił ją za dłoń i delikatnie całując jej wierzch,
powiedział:
- Ich liebe dich, Mutsuki.
Ku jego zdziwieniu, ściągnęła brwi nie rozumiejąc.
Opadł na plecy, dłoń opuszkami palców przykładając do czoła.
- Ka-
- Idiotka - skomentował i odwrócił się. Każdy mógł wiedzieć,
co to znaczy, każdy tylko nie Mutsuki, oczywiście, myślał,
wyklinając, na czym świat stoi.
Mutsuki tymczasem nie miała pojęcia, co takiego do niej powiedział
i o co był zły.
Sięgnęła po telefon i zapisała sobie notatkę, by nie zapomnieć,
co ma później sprawdzić, po czym przytuliła się do pleców
Kanae, całując przy tym jego nagie ramię.
- Kanae - szepnęła i to wystarczyło. Jej delikatny głos pełen skruchy za coś, o czym nie miała pojęcia, wystarczył, by
Kanae zmiękł. Oj, źle z nim było.
Odwrócił się i przytulił do siebie jej nagie ciało. Mieli
jeszcze dwie godziny do wykorzystania na sen, ale Mutsuki powinno to
wystarczyć, by choć trochę zregenerować siły.
Sasaki nie pytał, był pewien, że Mutsuki trenuje nocami razem z
Suzuyą, a ona nie wyprowadzała go z błędu. Cały dzień jednak
chodziła zamyślona nad tym, co powiedział jej Kanae. To
zaniepokoiło Sasakiego.
- Mucchan, wszystko w porządku?
Od kilku minut w zamyśleniu wpatrywała się w okno, dlatego
postanowił w końcu zapytać.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Tak, w porządku, tylko... coś mnie zastanawia...
- Co takiego? - Usiadł obok niej, patrząc z zainteresowaniem.
Mutsuki wyciągnęła telefon i włączyła notatkę.
- Ostatnio... usłyszałem coś takiego. Wiesz może, co to znaczy?
Sasaki wziął od niej telefon. Słowa były zapisane tak dziwnie, że
aż przechylił głowę na bok.
- To... pisałeś to ze słuchu?
- Mhm - przytaknęła i wzięła z powrotem swoją komórkę.
- „Ich liebe dich” oznacza po niemiecku „Kocham cię”.
- S-Słucham? - Komórka wypadła jej z rąk i wylądowała na
podłodze. Schowała twarz w dłoniach, kryjąc przed swoim mentorem
rumieniec.
- Mutsuki?
- Nie! Wszystko okej! - Wyprostowała się gwałtownie. Chwyciła
swój telefon i pobiegła na górę, po drodze wołając jeszcze:
- Dziękuję, Sassan!
Wskoczyła na łóżko i dotknęła swojej klatki piersiowej. Serce
biło jej jak oszalałe. Od razu przypomniała sobie moment, w którym
Kanae jej to powiedział. Uderzyła się poduszką w twarz.
- Rzeczywiście jestem idiotą - jęknęła.
Gdy odetchnęła, wzięła do ręki telefon. Chwilę się wahała,
nim napisała wiadomość do Kanae i zakopała się pod grubą
warstwą kołdry, a wiadomość brzmiała: Ja Ciebie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz