wtorek, 11 października 2016

Moratorium: Wstęp

Od autorki: Dobra, chwila ciszy. Proszę o atencję. To, co zaraz zobaczycie poniżej, jest moim własnym tworem. Czymś, co od biedy można nazwać moją książką, ale bardziej po prostu moim własnym opowiadaniem. Postacie są moim tworem, co za tym idzie - nie jest to fanfick.
Wstawiam pierwszy rozdział tegoż oto tworu, by poznać waszą opinię, ale także troszkę się zmotywować do pisania. Zatem bardzo proszę o opinię, bo po raz pierwszy jest ona dla mnie aż tak ważna.
Dziękuję za dotrwanie do końca mojego wywodu i zapraszam do czytania :)

1. Artykuł


- Chcę od ciebie ten artykuł, Flint.
Jasne, nie posraj się, pomyślałem, ale nie powiedziałem tego na głos. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i poszedłem do windy.
Flint to właśnie ja. Axel Flint. Jestem dziennikarzem, a Anderson, mój wkurzający szef, męczy mnie o nowy artykuł. Rzecz jasna nie byle jaki artykuł, gdyby to był jakiś pierwszy-lepszy, nie kłóciłbym się, jednak to było coś zupełnie innego.
Andersonowi marzył się artykuł o ludziach żyjących w Spadzie.
Spada to odrzucona przez władzę część państwa. Mieszkają tam wszyscy, którzy, według rządu, nie są odpowiednio dobrzy, by mieć zgodę na życie. Nie zasługują na naukę, na pracę, na świeże jedzenie i zwyczajne życie. Według plotek każdego dnia podczas kradzieży i rozbojów ginie tam od piętnastu do dwudziestu osób. Nie wiadomo, ile jest w tym prawdy, dlatego zlecono mi ten artykuł.
Nie jestem na tyle głupi, by nie domyślić się, że to rozkaz z góry. Jesteśmy zdecydowanie tańszą siłą roboczą, niż policjanci czy agenci rządowi z drugim i trzecim stopniem mieszkańca. Jeśli artykuł się uda, dostaniemy premię, a jeśli coś nam się po drodze stanie, to... no cóż, bywa.
Otworzyłem drzwi swojego mieszkania i rzuciłem klucze na szafkę. Naprawdę nie miałem ochoty udawać się do Spady, by narażać się za kilkaset dolarów więcej. Z drugiej strony moje życie ograniczało się tylko i wyłącznie do pracy i obiadów, które przynosiła mi siostra - przydałoby się je jakoś urozmaicić. Ale! Tu pojawia się trzecia strona, bo w moim mniemaniu wszystko ma jakaś trzecią stronę.
Moja siostra, Shina. Ma piętnaście lat, jest genialnym kucharzem i uczy się w specjalnej szkole gastronomicznej. To daje jej drugi stopień mieszkańca. Jest dopiero na trzecim roku(szkoły specjalne trwają sześć lat), a już znajduje się w czołówce, przewyższając nawet niektórych szóstoklasistów. Mam z czego być dumny.
Napiłem się wody z butelki i przejrzałem zawartość lodówki. Zapasy od Shiny już się skończyły. Swoją drogą - zerknąłem na kalendarz - mamy dziś środę, powinna przyjść, jak skończy zajęcia.
Usiadłem przed komputerem i zacząłem przeglądać wszystkie wydane artykuły, które choć w najmniejszym stopniu nawiązywały do tematu Spady. Nie było tego dużo, bo mimo wszystko dla wielu mieszkańców to wciąż był temat tabu. Jednak każdy artykuł dokładnie przestudiowałem i nim się spostrzegłem, przyszła moja siostra.
Otworzyła drzwi własnym kluczem, który miała, odkąd zacząłem zasypiać bezwiednie w środku dnia i nie chciałem się obudzić.
- Axel, śpisz? - zapytała łagodnym głosem. Zaraz do salonu weszła niewysoka dziewczyna o blond włoskach ledwie sięgających ramion i dużych brązowych oczach. I była najśliczniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem.
- O, jednak nie. Co słychać? Jak w pracy? - zapytała, kładąc torbę z jedzeniem na stole. Dostałem buziaka na powitanie, a zaraz moja siostra wzięła się za szykowanie dla mnie obiadu. Kolejna potrawa, której nazwy nawet nie będę próbował wymówić.
- Anderson kazał mi napisać artykuł o Spadzie - powiedziałem.
Shina zatrzymała się w połowie ruchu i spojrzała na mnie tak... tak jak robiła to od zawsze, gdy w coś się wplątałem.
- I co zrobisz?
- Nie wiem. Życie w Spadzie to ciężki temat, którego niewielu się podejmuje. To naprawdę otworzyłoby przede mną drzwi do kariery, jeśli udałoby mi się o tym napisać, ale... - Spojrzałem znów na nią, stając po drugiej stronie wysepki kuchennej. - chyba nie jesteś zbyt zadowolona.
- Zadowolona? Braciszku, wiesz, co dzieje się w Spadzie. Nie chcę stracić też ciebie - powiedziała. Odłożyła na bok drewnianą łyżkę i wzięła głęboki oddech. Widać było, jak bardzo zdenerwowała ją ta sytuacja.
- Skarbie - zacząłem. Stanąłem przed nią i przytuliłem do siebie. - No już, przytul się. Nie wiem nawet, czy zdecyduję się napisać ten artykuł. To nic pewnego, nie ma co martwić się na zapas.
Ciało w moich ramionach wyraźnie zmiękło. Rozluźniłem uścisk i spojrzałem jej w twarz.
- Tak, masz rację - odpowiedziała. Uśmiechnęła się i znów była tą śliczną dziewczyną o pulchnej twarzyczce. Nawet nie puszczając mnie do końca, chwyciła łyżkę i kontynuowała gotowanie obiadu, by nic się nie przypaliło. Mała perfekcjonistka. Wydawała się być taka beztroska.
Obiad jak zwykle był przepyszny, a zaraz po nim czekała mnie lekcja instruktażowa, jak przygotować wszystkie te potrawy, by były idealne. Cholera, one nie musiały być idealne, tylko zjadliwe, mnie by to wystarczyło. Ech... Jakby nie mogła mi przynosić makaronu, ryżu, ziemniaków, czegokolwiek! co da się bez większych komplikacji przygotować. Ale starałem się nie denerwować i naprawdę o niczym jej nie wspominałem. Gdybym swoim gadaniem podciął jej skrzydła, nie wybaczyłbym sobie.
- Proszę, przemyśl jeszcze sprawę z tym artykułem - powiedziała mi, gdy wychodziła.
- Przemyślę, nie mam wyboru, w końcu niczego jeszcze nie zdecydowałem - odparłem gładko. Ucałowała mnie w policzek na pożegnanie i już jej nie było. Od kiedy ta młodzież taka energiczna? A tak narzekają w telewizji na nadmierne przesiadywanie przed komputerami nastolatków. Jakoś tego nie widzę. Gdzie się nie ruszę, tam młodzież. Zaczyna mnie to przytłaczać i denerwować. Trzy razy dłuższe kolejki w sklepach, wieczny rumor, slangi, których chwilami naprawdę nie rozumiem i świadomość, że ja już młodszy nie będę. Może przydałoby się zamiast nowego tematu na artykuł, poszukać sobie dziewczyny... albo chłopaka. Ja tam wybredny nie jestem.
Przeciągnąłem się i padłem na łóżko, po wzięciu wcześniej prysznica. Jeśli udam się do Spady, nic już nie będzie takie samo. Życie tam za bardzo odbiegało od naszego, by można było wrócić stamtąd takim samym. Tego byłem pewien.
W poniedziałek z samego rana odebrałem z gabinetu szefa dokładniejsze informacje o artykule oraz dokąd powinienem się udać. Może to i było szalone, a Shina z pewnością mnie zabije, kiedy tylko się dowie, ale co mi tam. Młodszy nie będę, a jeśli wrócę stamtąd żywy, wtedy sobie kogoś poszukam i przestanę się żywić obiadami siostry. Może nawet nauczę się gotować, tak, i posprzątam wreszcie piwnicę.
- No no, a dokąd to się pan wybiera, panie Flint?
Cholera, tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem, jak się czai. Powinienem być bardziej czujny. I ja się wybieram do Spady, ironia losu.
Odwróciłem głowę do Jose, mężczyzny, którego na pewno nie chciałem oglądać. A ten dzień wydawał się taki piękny jeszcze chwilę temu.
- Piszę nowy artykuł, d u ż y artykuł - specjalnie akcentowałem. Nie lubię gościa, zwyczajnie go nie lubię, a on nie lubi mnie. To szuja jakich mało.
- Doprawdy? Ja piszę o córce premiera i jej wybrykach. To jest dopiero artykuł - stwierdził dumnie. Boże, co za kretyn.
- No tak, to jest artykuł. Moja Spada to rzeczywiście przy tym wymięka - odpowiedziałem i odczekałem tylko kilka sekund, aż załapie, co tak właściwie powiedziałem. Jego mina była warta pakowania się w ten cały syf. To jak bonus: plus trzydzieści do satysfakcji, plus dwadzieścia do szczęścia, bo jednak muszę się tam wybrać.
Pożegnałem się z Jose, nie wdając w szczegóły mojego artykułu, by biedaka jeszcze bardziej zdenerwować i wróciłem do domu. Miałem niecałe dwa dni, żeby się naszykować emocjonalnie, fizycznie i ekwipunkowo. Tylko czy zdążę?

3 komentarze:

  1. *grobowa cisza, potem słychać ciche tyrkanie szarych trybików w mózgu Ginny* Nooooooooooo.... *dziesięć minut później* Dawaj więcej, kobieto~! Jak nie tutaj, to na priv ^^ Ciekawi mnie ta Spada i to bardzo cholernie :D W ogóle nie tylko ona... Flint fajny gościu, lubię takie postacie z pazurkami :D A pan Anderson niech ruszy swoją szanowną, życiową partnerkę, znaną inaczej jako dupa i sam wypierdziela do Spady :-/ I to, kurna, w podskokach... Jose, Jose... Oślizgły typ, ale pewnie się okażę, że będzie to kolejny Severus Snape, czyli pół-bydle, pół-zraniony-przez-życie-człowiek :) Siostra Flinta też nawet okej ;) Taka drobna uwaga: ja bym myśl Flinta zrobiła kursywą. Ale to tylko moje widzi-mi-się :D No i co? Nie mogę się doczekać dalszej części (bo mam cholerne wrażenie, że to będzie hicior na miarę Niekompletnych :D ) Pozdrawiam i życzę weny, Ginny Kurogane ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taką... nie wiem, uznajmy to za przypadłość, że cholernie ciężko mi zacząć czytać nową książkę/opowiadanie, ponieważ zawsze oznacza to zmiany. Zmiany bohaterów, historii, stylu, do którego się przyzwyczajało przez kilka, kilkanaście godzin ostatnio przeczytanego tworu.
    Tutaj jednak nie miałam takiego problemu i to jest bardzo, bardzo na plus, ta lekkość na początku jest wyjątkowo fajna. Utrzymuje się też później, podoba mi się opis Spady (mam wrażenie, że ktoś tam trafi, niekoniecznie z własnej woli XD) i niechęć bohatera do podjęcia się tego zadania.
    "Zaraz do salonu weszła niewysoka dziewczyna o blond włoskach ledwie sięgających ramion i dużych brązowych oczach. I była najśliczniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem." to brzmi nieco... niepokojąco, ale to wina mojego skrzywienia na Fontcestach, rodzeństwo nie musi się wiecznie żreć i wyzywać, potrafi siebie docenić bardziej niż ktokolwiek inny XDDDDDD *nerwowy kaszel*
    "Boże, co za kretyn." nie wiem, jakim cudem, ale właśnie trochę, troszeczkę, tak minimalnie zaczęłam ich szipować... pewnie przez "Może przydałoby się zamiast nowego tematu na artykuł, poszukać sobie dziewczyny... albo chłopaka. Ja tam wybredny nie jestem." XD
    Ogólnie - bardzo przyjemnie mi się czytało, będę tu zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze znów móc przeczytać coś twego autorstwa. Lubię twój styl i nie mam żadnych zastrzeżeń do nowego opowiadania. Myślę, że szybko polubię Axela. .w.
    Obyś nie straciła weny i miała wiele nowych pomysłów, powodzenia!
    Przesyłam duuużo miłości <3 ~ Kira

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy