środa, 12 października 2016

1/? Niekompletni II

Tytuł: Niekompletni II: Trochę bardziej kompletni
Fandom: Tokyo ghoul
Realia: Nie-mangowe
Pairing: Shiro!Kaneki Ken x Kuro!Kaneki Ken
Rozdział: Pierwszy
Gatunek: Romans, yaoi, dramat, okruchy życia, humor
Od autorki: Możecie mdleć. Stało się niespodziewane. Niekompletnych ciąg dalszy. Kogo zabiłam poprzednim rozdziałem - przepraszam!
Jeśli chodzi o Niekompletnych II, to nie będą się pojawiały regularnie, na pewno nie. Piszę to przez mój sentyment, sympatię do tych postaci i pewną osobę(o tym potem). Kiedy coś mnie najdzie, na pewno napiszę i postaram się dodać tutaj. Wypatrujcie :)
Odsyłam do opowiadania poniżej - jest to moje własne i bardzo zależy mi na waszej opinii.
Tymczasem wracając do "pewnej osoby", o której wspomniałam. Na myśli mam Gin, znaną jako Ginny Kurogane, która długo długo pisała do mnie i namawiała do powrotu do Niekompletnych. To w większości jej zasługa, ze do tego wróciłam. Dlatego jej dedykuję ten rozdział
Dla fanów Shaman Kinga - podsyłam link do jej bloga - KLIK


Zatrzasnął za sobą drzwi i rozejrzał się po swoim pokoju. Mimo bycia perfekcjonistą, w jego pokoju zawsze panował bałagan. Wyłamywało się tylko łóżko, które ścielił, gdy tylko się budził. Uważał, że będzie dzięki temu bardziej produktywny, jak dziwna ta teoria nie była. Rzucił torbę na podłogę i spojrzał w lustro. Zdjął kurtkę, rzucając ją na krzesło, a potem rozpiął koszulę. Wpatrywał się w swoje dość kościste oblicze. Oczy miał podkrążone ze zmęczenia, co było widać nawet mimo makijażu.
Zastanawiał się, czy on mógłby się nim zainteresować. Czy jego ciało było wystarczające? Do tej pory tylko ze sobą rozmawiali. Ewentualnie całował go w dłoń lub dawał się pocałować w policzek.
Zacisnął wargi. Czy jego ciało nie było wystarczająco dobre? Może powinien wyglądać tak, jak Kaneki? On podobał się wszystkim...
Ale to przecież ciebie wynajmował, podpowiedział mu jakiś głosik w głowie. To z tobą zawsze rozmawiał. To zawsze byłeś tylko ty.
To wszystko było prawdą, ale także to zawsze była TYLKO rozmowa. Dawał mu się adorować, co w pewnym momencie nie było już grą. Naprawdę chciał go adorować, a przede wszystkim chciał być przez niego adorowanym. Zauważonym. Chciał, by go pragnął.
Przesunął palcami po swojej klatce piersiowej, brzuchu, w kierunku linii spodni. Rozpiął je i razem z bielizną zsunął do kostek.
Przeczesał fioletową grzywkę palcami i spojrzał w swoje odbicie. Czy to nie wystarczało? Czy nie był wystarczająco w jego typie?
Dlaczego przestał przychodzić? Czy zrobił coś źle?
Zgarnął leżący na krześle szlafrok i zakrył nim lustro, przeklinając głośno po niemiecku. Chyba nie miał na co liczyć, by go więcej spotkać. Może już zmienił agencję hostów, może znalazł sobie innego hosta na wyłączność... w innym miejscu.
Dłoń zaciśniętą w pięść przycisnął do ust, powstrzymując wybuch emocji.
Tylko jedna łza zdążyła popłynąć mu po policzku.



Dla Kuro ten dzień zupełnie niczym by się nie różnił, gdyby nie Touka. W pracy jak zwykle była wymagająca, ale nie krzyczała na niego. Dla klientów także była miła. Nawet dla Tsukiyamy, który postanowił się pojawić już nie tyle z powodu Kanekiego, co zwyczajnie z ochoty wypicia najlepszej kawy w okolicy. I to było dla niego zaskoczeniem.
Kolejnym zaskoczeniem było pojawienie się w kawiarni Hide. Była to akurat godzina zamykania, więc z początku wydało mu się to zupełnie normalne. Jednak...
- Kaneki, ty dzisiaj zamykasz – powiedziała Touka, przebierając się za zasuwanymi drzwiami szatni na zapleczu.
- Tak, a o co chodzi?
- Nic, mam nadzieję, że zrobisz to dobrze – dodała i wyszła na zaplecze. Poprawiła w lustrze włosy, czego również zazwyczaj nie robiła i uśmiechnęła się.
- Możesz powiedzieć Hide, żeby jeszcze chwilę na mnie zaczekał? Muszę coś zrobić.
Spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Jak to zaczekać?
- Co? No po prostu, muszę coś jeszcze...
- Hideyoshi! - zawołała, otwierając z impetem drzwi. Hide siedział sobie przy stoliku z jedną ręką w kieszeni, w drugiej trzymając komórkę i sądząc po dźwiękach grał w jakąś grę.
- Słucham cię.
Słysząc i widząc Toukę patrzącą wprost na niego, poderwał się i podszedł bliżej.
- Już jesteś gotowa? - zapytał.
- To ty nie przyszedłeś po mnie?
Kuro stanął obok Touki i przytrzymał drzwi, które zamykały się automatycznie.
Hide chyba właśnie zdał sobie sprawę z niezręczności tej sytuacji. Nie powiedział nic Kanekiemu, a Touka była najwidoczniej pewna, że już to zrobił.
Podrapał się zakłopotany w tył głowy i zagarnął przyjaciela ramieniem do siebie.
- Bo widzisz, ostatnio mówiłem ci, że idę na randkę, no nie? - mruknął cicho, odwracając się tyłem do Touki, która po chwili postanowiła wrócić na zaplecze, żeby powyłączać wszystko.
- Mówiłeś – przytaknął. Jak zwykle nie miał pojęcia, o co mu chodzi.
- No i to była moja randka. - Podekscytowany wskazał kciukiem na drzwi za nimi.
Kuro chwilę na niego patrzył, jakby łącząc wątki, aż w końcu zrozumiał i zakrył usta ręką.
- Umawiasz się z Touką? - zapytał szczerze zdziwiony. Co prawda wiedział, że Touka mu się podobała, gdy była dla niego taka urocza i miła podczas obsługiwania go, ale nigdy by nie pomyślał, że ta bardziej agresywna jej część też przypadnie mu do gustu.
- I co, to źle?
Odwrócili się obaj, gdy Touka stanęła znów za nimi z małym plecakiem na ramieniu i telefonem w ręku.
- W żadnym wypadku! - Kuro od razu uniósł ręce przed sobą w geście poddania, a jednocześnie w taki sposób, by ukryć się przed ewentualną ścierą lecącą w jego kierunku. - Kibicuję wam.
Touka westchnęła, wywracając oczami i podeszła do Hide.
- Idziemy?
- No jasne – odparł i gdy ruszyła do drzwi, razem z Kuro wymienili uniesione w górę kciuki.
- Dobranoc.
- Dobranoc! – odpowiedzieli mu oboje i wyszli. Nim drzwi się zamknęły, zdążył jeszcze zauważyć jak Touka wsuwa dłoń w rękę Hide.
Nie spodziewał się tego, ale cieszył się szczęściem Hide i Touki, którą od biedy również mógłby nazwać przyjaciółką.


Po powrocie do domu wymienił z Shiro kilka krótkich wiadomości. Czuł się dziwnie zawstydzony, bo ekscytował go sam fakt, że z nim pisze.
Przyciągnął nogi do klatki piersiowej i objął je ramionami, siedząc na kanapie. Wpatrywał się przy tym w wyświetlacz, na którym widniała ostatnia wiadomość od Shiro. Piekła go przez nią twarz, ale nie mógł przestać się w nią wpatrywać.
Wolałbym siedzieć teraz z tobą, niż wlec się do pracy. Napiszę rano, a ty nie siedź po nocach, bo się nie wyśpisz. Dobranoc.
Miał wrażenie, że jego twarz przybrała kolor obroży Sasakiego – ciemno-czerwony. I nie mógł się też pozbyć uśmiechu, od którego bolały go już policzki, ale było to zbyt przyjemne i zbyt mimowolne, by mógł przestać.


Shiro schował telefon do kieszeni i wszedł tylnym wejściem do klubu. Machnął ręką do ochroniarza, z którym miał dość dobre stosunki. Resztę pracowników zignorował i wszedł do garderoby, gdzie miał swoje ubrania na zmianę.
- Co tak wcześnie? - zapytał Kanae, zerkając na zegarek. Było dopiero za dwadzieścia, a Shiro przychodził zazwyczaj pięć minut wcześniej albo spóźniony.
Rozpiął bluzę i rzucił ją na krzesło tak mocno, że aż siedzący przy lustrze Kanae zaprzestał nakładania makijażu i odwrócił się do niego na obrotowym fotelu.
- No dawaj, mów.
- Niby co? - warknął Shiro, z impetem otwierając swoją szafkę i wyciągnął z niej skórzane spodnie.
- To przez co jesteś taki wkurwiony. Gadaj i pozwól, że będę kontynuował to, co robię.
Kanae zawsze przychodził do pracy z idealnie ułożonymi włosami, ale bez makijażu. Dla odmiany Shiro zawsze był już umalowany, ale dopiero na miejscu układał włosy. Dzięki temu nigdy nie mieli okazji pokłócić się o lakier do włosów czy cień do powiek. Jakkolwiek by to nie brzmiało w przypadku facetów.
Padł na fotel obok niego i obrócił się.
- Chyba zmienię robotę – mruknął, zakładając spodnie na nogi.
- A czemuż to? Czyżby twoja czarna perełka miała z nią jakiś problem? - zadrwił Kanae.
- Oj zamknij się, Kuro nie ma nic do tego. Znaczy ma, ale... kurwa, to w chuj beznadziejne.
Kanae nic nie powiedział, czekając, aż nie wytrzyma i sam mu powie, o co chodzi. Zawsze tak było. I to w przypadku ich obu.
- Miałem taki durny sen, ale był jednocześnie tak cholernie realistyczny, że aż się przestraszyłem.
- I dlatego chcesz zmienić pracę? - Uniósł brew, którą właśnie skończył malować i spojrzał na niego rozbawiony.
- Pamiętasz Sorę? - zapytał, ignorując jego głupie pytanie. - Ostatnio się z nim spotkałem. Mieliśmy iść do łóżka, ale zadzwonił Kuro i... W sumie to go wyjebałem bez wyjaśnienia. A w moim śnie spotkałem go i... zabił mnie – powiedział, czując znów ciarki na samo tego wspomnienie.
- Pójść do łóżka? Od kiedy ty się tak grzecznie wypowiadasz? - Parsknął Kanae i usiadł przodem do niego. Wciąż miał umalowaną tylko jedną brew, co wyglądało naprawdę zabawnie i zapewne Shiro by się roześmiał, gdyby było mu teraz do śmiechu. - Ale masz rację, jeśli chcesz zacząć normalne życie i stworzyć coś, co od biedy będzie można nazwać związkiem, z tym nerdem, to zmiana pracy będzie dobrym pomysłem. Bo nawet jeśli ty będziesz sobie z tym radził, to nie sądzę, żeby on dał radę.
Przygryzł wargę, zapinając spodnie, bo zegarek zaczął pokazywać godzinę „za pięć”. Kanae miał rację. Chciał zacząć normalne życie. Z jednej strony to było dla niego zajebiste. Nigdy łatwiej nie pozbywał się frustracji jak poprzez klub i swoją pracę, ale po drugiej tego stronie był Kuro, którego chciał mieć i którego nie chciał rozczarować. Zupełnie jak wtedy, gdy był z Sorą. Nie chciał, by Kuro go takim widział.

Parsknął śmiechem. To wszystko było takie durne. Od kiedy on się taki stał? Dlaczego chciał się zmieniać dla kogoś innego? Przecież ludzie to kurwy, które należy niszczyć.
Ale Kuro zrobił szach-mat. Wygrał grę, którą Shiro stworzył i zdobył jego całego. Teraz już nie było odwrotu.
- Muszę pogadać o tym z szefową – powiedział i nie trudząc się zakładaniem koszulki, pokierował się prosto do jej gabinetu.

1 komentarz:

  1. O taaaaaak kurwa! Ludzie, wielbcie mnie, bądźcie moimi wysłannikami, budujcie mi pomniki i róbcie wszystko, żebym była zadowolona z życia~! Nie, no, żart, cieszę, że w końcu udało mi się naszego uparciucha nawrócić na dobry tor xDDD Dziękuję za dedykację (którą wysępiłam xD) i za reklamę bloga (której się wcale nie spodziewałam - na przyszłość muszę pamiętać, żeby nie dawać linka do bloga, nawet znajomym xd) ^^ To co? Kanaeeee... No, chłopie, szkoda mi ciebie, ale no, liczy się to kim jesteś, a nie kim mógłby być, nie? Zresztą, poczekaj troszku - Shiro zajmie się Kuro i będziesz miał wolną drogę do Tsukiyamy :'D Osobiście ci pomogę w zdobyciu serduszka naszego... eee... kim jest u ciebie Tsukiyama, Kaori? No, dobra, niech będzie, że jest "elegancikiem" XD Tak czy siak, ja chętnie pomogę :'D Shiro i Kuro (których chętnie by wytuliła i wycałowała, jakby mogła xD) też służę pomocą :D Touka x Hide? Ciekawy paring ^^ (o którym przez długie, długie pisanie z Kaori wcale nie wiedziałam xD) A właśnie, ja bym walnęła jeszcze jedno "długie" do opisu naszej... eee, no dobra, historii xD Ale to drobny szczegół xD Kuro, rozumiem cię, ja od wczoraj przez Kaori byłam podekscytowana xD Ah, ten 15-sekundowy filmik :')A teraz to chce wyć ze szczęścia i wzruszenia... Niezłe porównanie rumieńców do obroży XDD Shiro chce wyjść na ludzi? Popieram całym serduszkiem ten pomysł <3 I fajny pomysł z przerobieniem swojego zakończenia na koszmar :) I mam nadzieję, że Shiro jednak ucieknie od tego gówna i się zmieni dla Kuro, bo przecież oni obydwoje zasługują na życie rodem z Kopciuszka czy innej bajki dla dzieci ^^ Toooo co? Kończę, bo już nie mam pomysłu za bardzo i chyba miejsca też ^^'' Życzę weny i pozdrawiam, Ginny Kurogane :* PS. Akcja w Anteiku mnie rozwaliła xD Kuro taki nie ogar... Ale to też facet, soł... można mu wybaczyć xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy