niedziela, 6 listopada 2016

Moratorium: Nowy dom

Od autora: Rozdział trzeci. Pojawia się mój ulubiony bohater, mam nadzieję, ze i wy przyjmiecie go ciepło. Miłego czytania :)




3. Nowy dom
Żegnanie się z domem nie było wcale tak trudne, jak zawsze słyszałem, że jest. Jedyną trudnością była znikoma ilość kwiatków w moim mieszkaniu i żarcie, które zostawiła mi Shina. Było go na co najmniej dwa tygodnie. Przecież nie zjem tego w dwa dni.
W przypływie dobrej woli wykręciłem numer w telefonie i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Antek? No cześć, myślę, że mam coś, co mogę ci dać.

Niecałe trzy godziny później na dworze zrobiło się już ciemno, a w moich drzwiach stanął Antek. Był cały mokry, a długa ciemnoniebieska grzywka przykleiła mu się do czoła. Otrząsnął się prawie jak pies i z wdzięcznością przyjął ode mnie ręcznik. Niby nie zbierało się na deszcz, ale jak już zaczęło padać, to z grubej rury.
- Nie za gorąco ci? - zadrwiłem, patrząc na jego bokserkę przyklejoną już do ciała. Z pewnością można by wycisnąć z niej filiżankę wody.
- Wal się. Mam nadzieję, że masz dla mnie coś naprawdę wartego jazdy w taką pogodę.
- Przyjechałeś rowerem?
- Na desce. Zostawiłem ją na korytarzu.
Zdjął koszulkę, wycisnął jej zawartość do zlewu(czyli jednak nie potwierdzę swojej teorii) i powiesił ją nad wanną. Miałem wrażenie, że on za dobrze się czuje w moim mieszkaniu. Jak u siebie. Potwierdziłem tę myśl, gdy zaczął sobie suszyć włosy.
Kwadrans później siedział na kanapie w suchych ciuchach, popijając sok.
- Więc?
Z lodówki wyciągnąłem, jedno za drugim, osiem pudełek z jedzeniem i ustawiłem z nich dwie wieże.
- Co-to-jest?
- Autorskie potrawy Shiny.
Antkowa szczęka zaczepiła o blat, gdy zbliżył się do kuchennej wyspy.
- Ona jest niesamowita! Ale co to ma ze mną wspólnego? - Spojrzał na mnie.
- Muszę wyjechać. Nie pytaj dokąd, ale na dłuższy czas i muszę coś z tym zrobić.
- Mam ci to przechować czy zjeść?
- Możesz to nawet oddać psom, niech się tylko nie zmarnuje.
Antek wskoczył na blat i zaczął oglądać jedno z pudełek oraz jego zawartość.
- Spoko, ale teraz to dla mnie podgrzej. Przyszedłem tu prosto po zajęciach i nie zdążyłem nic zjeść.
Obserwował moje ruchy jak jakaś dzika zwierzyna, kiedy przyrządzałem obiad.
- Co-
- Shina wie?
Na moment przestałem mieszać drewnianą łyżką.
- Nie ma o niczym pojęcia. I najlepiej niech tak zostanie.
- Nie będzie zachwycona.
- Wiem.
- Wręcz będzie wściekła.
- Wiem.
- I wiesz, do kogo pierwszego przyjdzie, kiedy się dowie?
- Wiem, do cholery!
Prawie rzuciłem w niego tą łyżką. Wiem, wiem, wiem! Ja to wszystko wiem. Shina jest moją jedyną rodziną i kocham ją nad życie, ale... Ona żyje. Żyje pełną życia. Spełnia swoje marzenia, robi to, co zawsze chciała i jest doceniania. Moje życie ogranicza się do krótkich notek na temat meczy i imprez towarzyskich. Czasem zdarzy mi się tylko napisać coś dłuższego. Jasne, jestem z tego dumny, ale to nie jest coś, co mogłoby mnie do tego stopnia zadowolić, bym czuł się usatysfakcjonowany. Chcę czegoś więcej w życiu niż pracy, po której jedyne co robię, to siedzę przed telewizorem.
Drgnąłem, czując dotyk na ramieniu.
- Hej, Axel, nie wkurzaj się. Skoro wiesz, na co się piszesz, to spoko. Jestem z tobą. - Uśmiechnął się szeroko. Brakowało mu tylko plastra na nosie i wiecznie pogryzionych warg i wyglądałby zupełnie jak wtedy, gdy byliśmy dzieciakami. Pakowałem się we wszystkie bójki w okolicy... a Antek oczywiście leciał mi pomóc. Ramię w ramię staliśmy na czele dzieciaków z dołu zachodniej Gastry.
Parsknąłem śmiechem. Antek popatrzył zdziwiony.
- Nie, nic. - Zmierzwiłem mu włosy.
- Głupi jesteś – skomentował, zeskakując z blatu.
Przez ramię zajrzał mi do garnka.
- Dobre to już?
- Co? A! Tak.
Zjadł ze smakiem i gdy przestało padać, zabrał wszystko, zapakował się do autobusu i pojechał. Potem myślałem już tylko o tym, że gdyby coś się stało, będzie kto miał się zająć moją małą siostrzyczką. Lepszej osoby bym nie znalazł.




Oczami wyobraźni widziałem zawsze Spadę jako coś w rodzaju wysypiska śmieci. Choć nie do końca. Wiele wyrzuconych rzeczy, ciał, zgniłe jedzenie, krew. Góry mniej lub bardziej przydatnych rzeczy w stanie tak złym, że ciężko je nazwać.
Budynki były ruinami, wszędzie panowała ciemność. Czuć było tylko smród, odór rozkładających się flaków, a słychać robactwo lęgnące się w nich.
Ludzie byli gorsi niż zwierzęta. Walczący o każdy dzień, o każdy oddech. Gotowi zabić za łyk świeżej wody, za kawałek chleba.
Obróciłem się na drugi bok, zakrywając głowę poduszką, bo krzyki walczących za oknem kotów były nie do zniesienia.
Nie mogłem spać. Taki byłem wyluzowany, a teraz brzuch zaczyna mnie boleć. Czego mogłem się spodziewać, wkraczając do Spady? Nie miałem pojęcia. Żaden artykuł, żadna książka, nic nie mówiło wprost o tym, jak tam jest. Czy będzie to wyglądało tak, jak ja to sobie wyobrażam? A może będzie jeszcze gorzej? Możliwe też, że ludzkie wyobrażenia to zdecydowana przesada i niczego tam nie ma. Cóż... przekonam się jutro, a teraz...
- Zamknijcie się, przeklęte koty!
Kierowany nagłym impulsem, cisnąłem w nie doniczką. Na szczęście zdążyły się rozbiec w różne strony, nim oberwały glinianym naczyniem.
Co ja odwalam?
Spojrzałem jeszcze raz na chodnik. No trudno... i tak nie lubiłem tego kwiatka.
Wzruszyłem ramionami i położyłem się spać. 

1 komentarz:

  1. Oj, Axel (Matko boska, wreszcie zapamiętałam! Daj mi nagrodę za to!) naprawdę nie masz poważniejszych problemów? =.= No, ale tyś facet, więc okej... Antoś przypomina mi Shiro <3 (i ty to, Kaori, wiesz, niestety xd)Ale masz też coś z Killui :3 Nie, nie mówię o deskorolce. No może, troszkę o niej, lecz chodziło mi to, że nie pierdoli się w tańcu i mówi to, co czuje/myśli bez owijania w bawełnę ^.^ Chociaż Shiro też to robił ._. Zignoruj tą pozbawioną logiki rozkminę xd W sumie, troszkę rozumiem Axela - ja też bym się nie czuła usatysfakcjonowana jego robotą, bo niby kogo obchodziłyby moje opisy meczy lub jakiś imprez? Z drugiej jednak strony lepiej mieć taką robotę niż żadną. Mam dziwne wrażenie, że Axel trafił w 10 z opisem Spady ._. I wcale się dziwię, iż go stres zjadł. Mnie też by zjadł na jego miejscu :-/ No, ale może faktycznie przesadza i Spada wcale nie jest wylęgarnią trupów, biedaków oraz kryminalistów z spod ciemnej gwiazdy xD Biedny kwiatek xDDD Za jakie grzechy, Axel, co? xDD Za jakie? XDDD Ale jak zauważyłeś, "na szczęście zdążyły się rozbiec...", bo inaczej zamiast do Spady to trafiłbyś do pierdla za zamordowanie kotów :') Cóż, to chyba wszystko ^.^ To życzę weny na dalsze rozdziały, Ginny Kurogane :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy